Kuksa to wystrugany z kawałka drewna kubek. Niby nic takiego, ale pita z niej herbata smakuje jakoś inaczej, lepiej. Może dlatego, że przygotowanie naczynia kosztowało nas sporo pracy i pociągając kolejny łyk „spożywamy” jej owoce? A może po prostu naturalne tworzywo wzbogaca aromat? Tak czy inaczej, własnoręcznie przygotowana kuksa to rzecz, którą każdy bushcraftowiec powinien z dumą nosić w swoim plecaku. A jak zrobić kuksę? Nie jest to wcale aż tak trudne.

Spis treści:
1. Co to jest kuksa?
2. A po co nam ta cała kuksa?
3. Jak zrobić kuksę, a w zasadzie od czego zacząć?
4. Jak zrobić kuksę? Pierwszy etap pracy – obróbka wstępna
5. Jak zrobić kuksę? Etap drugi – suszenie
6. Jak zrobić kuksę? Etap trzeci – szlifowanie
7. Jak zrobić kuksę? Etap czwarty i ostatni
8. Pijmy do dna!

Co to jest kuksa?

Cóż to takiego, ta cała kuksa? Kuksa lub Guksi, a po szwedzku kåsa, to rzeźbiony drewniany kubek do picia, wytwarzany przez mieszkańców północnej Skandynawii. Choć obecnie mamy do czynienia z wielką obfitością kuksowych kształtów, form i tworzyw, pierwotnie naczynia te rzeźbiono z drewna brzozowych czeczot.

Tym, którzy nigdy o żadnych czeczotach nie słyszeli wyjaśniam, że jest to powstałe na pniu zgrubienie, będące konsekwencją na przykład mechanicznego uszkodzenia drzewa. Narośl tę, przypominającą zaokrąglony wyrostek, charakteryzuje specyficzny, inny niż w pozostałych częściach drzewa, układ włókien i słojów. Czeczotowe drewno jest jednak zdrowe i twarde, można je zatem śmiało wykorzystywać, także w stolarce i rękodziele. Jeśli chcemy, możemy oczywiście machnąć na czeczotę ręką i w naszej pracy wykorzystać zwykłe, brzozowe drewno.

siekiery

A po co nam ta cała kuksa?

Ktoś, kto przygląda się całej sprawie z boku może, całkiem chyba zasadnie, spytać, po co ludziom te dziwne https://www.combat.pl/outdoor/turystyka/kubki-termiczne.html kubki? Mało to naczyń w sklepach? Półki aż się uginają od różnych bidonów, termosów, butelek z filtrami, silikonowych kubeczków i całego mnóstwa podobnych turystycznych utensyliów. Że w Skandynawii z takich piją, doda ten ktoś, to rzecz zrozumiała, bo taka tradycja. Ale tu, nad Wisłą? Po co się trudzić?

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

No właśnie, po co? Sądzę, że z dwóch przynajmniej powodów. Pierwszy jest czysto praktyczny. Jeśli kogoś interesuje bushcraft, a więc chce żyć bliżej natury i w rozsądny sposób wykorzystywać jej zasoby, to zmajstrowanie takiego kubka będzie dla niego świetnym manualnym ćwiczeniem. Bardzo satysfakcjonującym. W końcu kto w tych szalonych czasach pije kawę z własnoręcznie wyrzeźbionego naczynia? Ale to nie wszystko. W bushcraftowej społeczności wystruganie kuksy bywa czasem postrzegane jako swoisty rytuał inicjacyjny. Po jego przejściu kandydat może uważać się za w jakimś stopniu wtajemniczonego w arkana tej niełatwej sztuki.

Jak zrobić kuksę, a w zasadzie od czego zacząć?

Nim chwycimy za drewno, warto obrać jakąś metodę pracy. W tym poradniku sięgniemy po sprawdzone rozwiązania, niezbyt zresztą odległe od tradycyjnego skandynawskiego podejścia do kuksy. Będziemy potrzebować siekiery, piły, dłuta i kilku innych rzeczy. No i samego drewna, rzecz jasna.

Narzędzia

Mówiąc nieco precyzyjniej, w początkowej, zgrubnej obróbce wykorzystamy małą, ręczną siekierę i piłę. Zwykły bushcraftowy nóż też może się przydać. W kolejnej fazie przyda się nam nóż łyżkowy i wygięte, rzeźbiarskie dłuto. Ostatnim etapem będzie „polerka”. Tu sięgniemy po papier ścierny, i to o kilku gradacjach. Ale o tym za chwilę.

Drewno

Jak już wspomniałem, tradycyjne kuksy były rzeźbione w czeczocie brzozowej. Specyficzna struktura tego materiału sprawia, że takie kubki są nie dość, że wytrzymałe, to i ładne. Jeśli jednak akurat nie mamy czeczoty pod ręką, możemy sięgnąć po świeże drewno brzozowe. Ten materiał jest dość twardy, ale da się go ręcznie obrabiać. Jeśli zdecydujemy się na tworzywo bardziej miękkie, na przykład świerkowe, szybciej się z nim uporamy, ale i nasz kubek może nie być tak trwały, jak byśmy sobie tego życzyli. Z kolej drewno twarde, na przykład wiśnia lub orzech, sprawi, że strugając będziemy musieli sporo się napocić.

Jeszcze jedna uwaga – dobrze wyrzeźbiona „czeczotowa” kuksa to naczynie, które będzie nam towarzyszyć całe życie. Jeśli więc mamy taką możliwość, zdobądźmy tę charakterystyczną brzozową narośl. Jeśli znajdziemy odpowiedni pniak, ostrożnie ją odpiłujmy. Sprawi to, że czeczota będzie nienaruszona, a jej krawędź gładka.

Kształt kuksy

Chcąc trzymać się skandynawskiego oryginału, dobrze by było rzucić okiem na pierwowzory, powstałe niegdyś w lasach mroźnej północy. Większość kształtów obecnie dostępnych w sprzedaży dalece odbiega od dawnych form. Nie oznacza to, że dzisiejsze kuksy są złe lub nieestetyczne. Są po prostu wymysłem naszych czasów. Komercyjne kubki bardzo często są idealnie półsferyczne, co z miejsca zdradza, że robiono je na frezarkach.

Historyczne kuksy w górnej części były zazwyczaj nieco węższe, niż w środkowej, co zapobiegało rozlewaniu się wlewanego do nich płynu. Ponadto, w przeciwieństwie do wielu współczesnych wariacji, ich „uszka” nie miały dziurek na palce. Ten „patent” wprowadzono w latach 80. XX wieku, by ułatwić życie turystom.

Dobrym pomysłem jest wyrysowanie na drewnie ogólnego zarysu wymarzonej kuksy i trzymanie się tych linii. A jeśli żaden kształt nie przychodzi nam do głowy, wujek Google oczywiście coś podpowie.

Jak zrobić kuksę? Pierwszy etap pracy – obróbka wstępna

Czas zabrać się do pracy. Pierwszy krok to oczywiście wstępna obróbka. Dokonamy jej za pomocą niewielkiej siekierki i noża. Rąbmy tak, by drewno z grubsza osiągnęło zaplanowany, quasi-sferyczny kształt. Pamiętajmy jednak, by przez nieuwagę nie ściąć przyszłego uchwytu (o ile nasza kuksa ma go mieć)! Gdy materiał jako tako się zaokrągli, unieruchommy całość w imadle i złapmy za rzeźbiarskie dłuto. Posłuży nam do wybrania materiału z wnętrza przyszłego naczynia. Pracujmy jednak ostrożnie – nie chcemy za mocno „wgryźć się” w drewno, nie chcemy też pozostawić głębokich bruzd, zwłaszcza, gdy zbliżymy się do jednej z krawędzi.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Jeśli chcemy, możemy pracować wyłącznie dłutem. Narzędzie nie jest jednak szalenie precyzyjne i używanie go zmusi nas prędzej lub później do mozolnego wyrównywania ścianek i dna kuksy za pomocą papieru ściernego. Chcąc uniknąć niewdzięcznej szlifierki, sięgnijmy po nóż łyżkowy. Umożliwi nam bardziej precyzyjne wybieranie drewna i znacząco ułatwi nadanie kubkowi ostatecznego kształtu i głębokości. No i aż tak się nie napocimy. Niby prosta sprawa, ale rzadko kto ma taki nóż w warsztacie.

Jak zrobić kuksę? Etap drugi – suszenie

Teraz czas na suszenie drewna. Tu uwaga, trzeba to robić ostrożnie i z głową, w przeciwnym razie bardzo łatwo możemy uszkodzić struganą w pocie czoła kuksę. Uzbrójmy się więc w cierpliwość. Jedna ze szkół mówi, że najlepszą metodą na suszenia naczynia jest wygotowanie go w wodzie (tak, wiem jak to brzmi) z dodatkiem soli, mnóstwa soli. Godzinna „kąpiel” pozwoli szybko i równomiernie wyciągnąć wilgoć z drewna.

Druga podpowiada jednak, że najbezpieczniejszym sposobem na osuszenie kuksy, rekomendowanym zresztą przez wielu „fachowców”, jest wykorzystanie kartonowego, zamykanego pudła i papierowych ręczników. Zaczynamy od wypchania kuksy papierem i owinięcia jej tak, jak Egipcjanie owijali zwłoki zmarłych. Zadbajmy przy tym, by papier pokrywał drewno na całej powierzchni. Następnie wkładamy taką „mumię” do pudełka i po brzegi wypełniamy je ręcznikami. Szczelnie je zamykamy. Teraz pozostaje nam czekać, aż obecna w drewnie wilgoć najzwyczajniej wyparuje i zostanie zaabsorbowana przez papier.

A co konkretnie daje nam to całe obwijanie i wkładanie? Ano to, że drewno będzie oddawać wilgoć stopniowo i przez dłuższy czas, dzięki czemu nie ulegnie uszkodzeniu. Źle suszone lub w ogóle nie suszone kuksy pękają, gdyż zmagazynowana w nich wilgoć uchodzi zbyt szybko. W konsekwencji włókna rozszerzają się gwałtownie i cała struktura ulega uszkodzeniu. Jeśli spowolnimy proces, drewnu nic się nie stanie, a my będziemy mogli przejść do kolejnego etapu prac. Jedyny szkopuł to czas – nasze rękodzieło może schnąć kilka tygodni, a nawet miesięcy. Jak rozpoznać, że kuksa jest sucha i możemy wznowić pracę? Musimy po prostu regularnie sprawdzać, czy papier i pudło są suche. Gdy nie wyczujemy ani krzty wilgoci, możemy, dla pewności, zostawić naczynie w kartonie przez kolejne dwa lub trzy tygodnie.

Jak zrobić kuksę? Etap trzeci – szlifowanie

Gdy uznamy, że uzyskaliśmy pożądany kształt, a nasze dzieło wyschło, możemy zacząć kolejną fazę – szlifowanie. Po raz kolejny sięgamy po papier, tym jednak razem po ścierny, i zaczynamy pracę. Na początek wybieramy ten o wysokiej granulacji (80), następnie o mniejszej (200) i jeszcze mniejszej (600), aż do zupełnie drobnej (1000 i więcej). Jeśli projekt wymaga intensywnej szlifierki, a wewnętrzna struktura kubka jest pokryta głębokimi bruzdami, możemy rozważyć użycie papieru o ziarnistości 60. W miarę możliwości starajmy się nie pomijać kolejnych stopni. Szczególnie uważnie szlifujmy krawędzie – w końcu to do nich będziemy przykładać usta.

Jak zrobić kuksę? Etap czwarty i ostatni

Jesteśmy już niemal na mecie. Jeszcze krok i w zimną noc będziemy popijać z naszej kuksy grog. Fazę „wykończeniową” możemy zacząć od… wygrawerowania czegoś, na przykład na uchwycie. To oczywiście zadanie „dla chętnych”, ale tradycyjne kuksy były zdobione. Kolejna rzecz, również nieobowiązkowa, to sznurek przeciągnięty przez otwór wywiercony w rączce kubka. Dzięki niemu naczynie można przytroczyć do paska lub plecaka. Jeśli zdecydujemy się na podobne zabiegi, konieczni rzućmy okiem na jakąś tradycyjną fińską kuksę – z pewnością zainspiruje nas i pomoże trzymać się „kanonu”.

Gdy zakończymy cyzelowanie, nie pozostaje nam nic innego, jak impregnacja naczynia – zapobiegnie to gniciu i pleśnieniu kubka, ułatwi też jego czyszczenie. Do tego celu najlepiej nada się olej spożywczy np. lniany. Pamiętając, że impregnat, pod wpływem ciepła, będzie przenikać do pitego z kuksy napoju, unikajmy olejów o wyrazistym smaku (m.in. oliwy z oliwek). Olej nakładajmy warstwa po warstwie, do momentu, aż drewno wreszcie się nim „opije”. Następnie pozwólmy kuksie przeschnąć przez dzień lub dwa.

Pijmy do dna!

No i się udało! Oto trzymamy w dłoni własnoręcznie wyrzeźbioną kuksę, może niedoskonałą, może nieco nieforemną, ale naszą, własną. Teraz czas nacieszyć się owocami pracy. Wieść niesie, że Finowie zawsze chrzczą nowe naczynie mocnym alkoholem. Jak to z tym jest, nie wiadomo, ale tradycja (choćby nawet i „nowa, świecka”) warta jest kultywowania. Zatem, na zdrowie i do dna!


autor jakub buźniak

Jakub Buźniak

Pasjonat historii, geopolityki i, w mniejszym stopniu, wojskowości. Dużo czyta, czasem trochę myśli. O swoim prywatnym życiu nie będzie pisał, bo ma świadomość, że nikogo takie wynurzenia nie interesują.


napisz do nas