Chciałoby się, aby tłusty czwartek był jak wieczór kawalerski w Las Vegas — wraz z jego końcem znikają wszelkie negatywne konsekwencje. Niestety, życie to nie film, a spałaszowane pączki pójdą w boczki. Nie ma w tym nic złego, w końcu członkostwo w Klubie Posiadaczy Kałduna Taktycznego to żaden dyshonor. Jeśli jednak z jakichkolwiek przyczyn dodatkowy tłuszczyk jest nam nie na rękę, oto kilka sposobów na spalenie zbędnych kalorii. W stylu combat rzecz jasna.

Kilka słów teorii na początek

Zanim przejdziemy do samego przedstawienia sposobów spalania kalorii, ustalmy pakiet danych, na jakim się oprzemy. Po pierwsze: zakładamy, że jeden pączek dostarcza organizmowi około 300 kcal. Po drugie: przyjmujemy, że są to wartości dla osoby o wadze około 80 kg (czyli słusznej budowy mężczyzny, mogącego mieć problem z pączkami i kaloriami). Po trzecie, przedstawione tu czasy wykonywania czynności są przybliżone i orientacyjne. Teraz pora przejść do konkretów — jak spalić kalorie z jednego pączka?

30 minut taktycznego pokonywania schodów

Mundur, plecak z pełnym oporządzeniem, broń (lub replika), klatka schodowa — im wyższa, tym lepsza — oraz chwila wolnego czasu. Cel: trening wchodzenia po schodach w warunkach bojowych. Wiadomo, najlepiej ćwiczyć w minimum dwie osoby, ale sprawne i ciche poruszanie się z bronią nawet w pojedynkę nie zaszkodzi. Szczególnie jeżeli jest to obiekt, na którym zdarza nam się organizować rozgrywki ASG.

60 minut strzelania z łuku

Łuk, w przeciwieństwie do kuszy, wymaga zbudowania pewnej tężyzny fizycznej oraz opanowania techniki. Samo utrzymanie cięciwy przed wypuszczeniem strzały potrafi zapewnić solidne zakwasy, nawet w przypadku modeli bloczkowych. Z tego wynikają dwie kwestie: po pierwsze warto trenować strzelanie z łuku, aby osiągać lepsze wyniki. Po drugie można w ten sposób spalić co nieco kalorii. Same korzyści!

40 minut rąbania drewna

Po czwartku nadchodzi piątek, weekendu początek. A weekend to świetna okazja do nadrobienia zaległości z całego tygodnia. Albo po prostu wypadu za miasto. Sterta drewna do porąbania koło domu lub w obozowisku? Potrzymaj mi pączki, daj siekierę i lecimy. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą, a kalorie płoną. Tak jak to drewno dorzucone do ognia.

50 minut chodzenia po lesie

Spacer dla zdrowia zawsze jest OK. A kiedy przy okazji pomaga pozbyć się wyrzutów sumienia z powodu nieumiarkowania w jedzeniu, to mamy do czynienia z aktywnością doskonałą. Jest jeszcze jeden aspekt stawiający leśne wędrówki na podium: nie opłaca się iść na tak krótko, więc… można sobie bardziej pofolgować i zaliczyć całodniową wędrówkę w ramach ograniczania strat (czy raczej przyrostów).

70 minut prac obozowych

Jeśli jednak nasz apetyt przerósł możliwości ruchu obrotowego planety (czyt. zabrakło dnia na spalenie kalorii poprzez wędrówkę) i trzeba się gdzieś zatrzymać, ostatnia deska ratunku to założenie obozu. Odgarnięcie ściółki, rozbicie namiotu lub rozwieszenie hamaka i tarpa, zbieranie i rąbanie drewna na opał (tylko w miejscach przeznaczonych do palenia ognisk, oczywiście), rozpalenie ognia, pozyskanie wody… ziarnko do ziarnka i zbiera się pączek. Do tego herbatka sosnowa przed snem na odporność i świat od razu wydaje się lepszy.

To oczywiście nie wszystkie możliwe opcje, ale dają pewien pogląd na wydatek energetyczny potrzebny do pewnych czynności. Pozostaje przestać się martwić i zatopić zęby w puszystym, lukrowanym, złocistym pączku nadzianym konfiturą z róży… dość! Trzeba zachować umiar, mimo że serce krwawi. Trzymajcie się tam w ten czwartek…