Nagłówki mówiące o kryzysie energetycznym praktycznie nie znikają z pierwszych stron gazet. Internet wręcz kipi od wszelkiej maści analiz na ten temat, a i na przysłowiowych imieninach toczą się gorące debaty na temat tego, co będzie i jak będzie. Jaka jest prawda? Czy grozi nam kryzys energetyczny? Czy Polska i świat są w stanie go uniknąć?

1. Dlaczego w ogóle mówimy o kryzysie energetycznym?
2. Czy kryzys energetyczny w Europie będzie długotrwały?
3. Czy kryzys energetyczny może się pogłębić?
4. Jaki wpływ na bieg dziejów miały wcześniejsze kryzysy energetyczne i jaki wpływ może mieć obecny kryzys?
5. Jak przygotować się na kryzys energetyczny?
6. Podsumowując, kryzysy energetyczny były, są i będą, więc zachowajmy spokój

kryzys energetyczny

Dlaczego w ogóle mówimy o kryzysie energetycznym?

Dostawy energii wymagają od jej producentów odpowiednich zapasów surowców, z których ta energia jest wytwarzana. Zapasy te mogą zalegać na hałdach, w zbiornikach, ale również możemy je rozumieć jako długoletnie kontrakty, co do realizacji których nie mamy obaw.

Atak Rosji na Ukrainę spowodował lawinę sankcji nałożonych na Moskwę, a co za tym idzie również na dostawy surowców oferowanych przez firmy ze wschodu. W związku z tym, że kierunek ten zamknęliśmy sobie sankcjami, pojawiła się próżnia podażowa, a popyt pozostał przecież na tym samym poziomie. W pierwszym momencie po wprowadzeniu sankcji wywołało to gwałtowny wzrost cen podstawowych surowców. Oczywiście odbiło się między innymi na cenach, jakie obserwujemy choćby na stacjach benzynowych (zależność od rosyjskich węglowodorów widać zwłaszcza w cenie oleju napędowego).

Do głosu doszły też tutaj mechanizmy tzw. wolnego rynku, które swoją drogą obserwujemy do dziś. Niektórzy dostawcy zaczęli kalkulować, kiedy będzie im się bardziej opłacało „rzucić” partię surowców na rynek. To między innymi stąd na wodach nieopodal Hiszpanii krąży sporo statków, które raz, że czekają w „korku”, gdyż system nie jest w stanie odebrać takiej ilości gazu, a dwa, zwyczajnie armatorzy czekają na zimową zwyżkę cen. Kapitalizm pełną gębą.

Reasumując, kryzys energetyczny powstał, gdyż zaburzona została delikatna równowaga popytu i podaży. Paroma podpisami na dekretach o nałożeniu sankcji wykreśliliśmy sobie znaczną część dotychczas wykorzystywanych surowców z racji ich rosyjskiego pochodzenia. O ile działania te w swych założeniach można uznać za słuszne, o tyle same podpisy nie spowodowały magicznego pojawienia się na rynku surowców z innych źródeł, które byłyby równie dostępne i w tej samej cenie. Słowem kryzys energetyczny wynika z tego, że bierzemy udział w wojnie. Nie dzieje się to w sposób bezpośredni, ale pośredni. Próbując zmniejszyć przychody Moskwy z gazu i ropy poprzez nałożenie sankcji, spotkaliśmy się z odpowiedzią Rosjan przymuszającą do ewentualnych zakupów w rublach, co ma wspomóc tamtejszą walutę. Można więc śmiało zaryzykować tezę, że pomiędzy Unią Europejską, a Rosją trwa wojna gospodarcza, a zamiast kul w obie strony latają sankcje. Odłamki tej wymiany ciosów obserwujemy na stacjach i na półkach odnotowując coraz wyższe ceny.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Czy kryzys energetyczny w Europie będzie długotrwały?

Odpowiedź na tak postawione pytanie znać może jedynie sławny wróżbita na literkę M lub równie sławny jasnowidz z Człuchowa. My możemy jedynie pospekulować na temat mniej lub bardziej prawdopodobnych kierunków rozwoju sytuacji. Z racji bardzo dużej dynamiki wydarzeń nasze analizy za tydzień mogą okazać się stekiem bzdur.

W związku z tym nakreślimy jedynie w paru zdaniach potencjalne katalizatory mogące pogłębić już obserwowany kryzys oraz postaramy się wskazać potencjalne pozytywy całej tej sytuacji. Zastrzegamy jednocześnie, że w każdej chwili, w wyniku nieprzewidzianych okoliczności, sytuacja może zmienić się drastycznie.

Kluczowym punktem oceny długotrwałości aktualnie obserwowanego kryzysu jest przyjrzenie się przeszłym, aktualnym i przyszłym źródłom surowców dla Europy. Tanie węglowodory z Rosji najpewniej przez wiele najbliższych lat nie popłyną już na stary kontynent. Czy będzie to dekada, dwie, czy nie popłyną już wcale, trudno dziś wyrokować. Ogromna luka, jaka powstała w wyniku wojny, jest w tej chwili łatana szybkimi zakupami wprost z tzw. rynku, ale by Europa mogła dalej się rozwijać, potrzebuje tanich surowców i tutaj pojawia się problem. Nie mamy przygotowanej infrastruktury. Gazoporty w większej liczbie będą budowały się 2-3 lata, a gaz ten będzie droższy niż ten tłoczony rurami ze wschodu.

Jako kontynent nie jesteśmy konkurencyjni pod względem kosztów siły roboczej, ale oferujemy towary dobrej lub wręcz najwyższej jakości. Stąd, chcąc zawalczyć swoim towarem na rynkach światowych, tania energia była, jest i będzie niezbędna. Odejście od węglowodorów i produktów bazujących na węglowodorach pochodzących z Rosji stanowi poważne zagrożenie dla konkurencyjności gospodarek europejskich, a w niektórych przypadkach w ogóle dla istnienia niektórych gałęzi przemysłu. Pierwsze efekty tej sytuacji już możemy obserwować.

Co prawda o trendzie jeszcze nie może być mowy, ale już dostrzegamy przeprowadzkę części firm z Europy do USA, które mają dostęp do taniej energii (ropa, gaz, gaz z łupków). Jeśli obserwacje te przerodzą się w trend, a nie dojdzie do szybkiego napływu tanich surowców energetycznych, mówić będzie można o powolnej deindustrializacji Europy. Będzie się to wiązało się ze wzrostem bezrobocia i niezadowoleniami społecznymi. Taka sytuacja może być dobrym podglebiem dla sterowania takimi ruchami oburzonych i pogłębiania chaosu, w czym niemałą wprawę ma Rosja i tutaj należy upatrywać sporego ryzyka dla kontynentu. Odpowiednio umiejscowieni agenci mogą zacząć sterować niezadowoleniem.

Obecnie trudno wskazać jakiś horyzont czasowy dla turbulencji związanych z kryzysem energetycznym, ale należy chyba zakładać, że czeka nas wiele bolesnych dla wszystkich lat. Wpływ na całą sytuację będzie miał przebieg wojny pomiędzy Ukrainą a Rosją. Jeśli wojna będzie się przeciągać, to siłą rzeczy problemy będą się nawarstwiały. Z kolei relatywnie szybkie zakończenie starcia wcale nie musi oznaczać końca kłopotów. Można zakładać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że będziemy mieli do czynienia, przynajmniej czasowo, z nową żelazną kurtyną.

Blackout. Co to, kiedy nam grozi i ile może trwać.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Czy kryzys energetyczny może się pogłębić?

Niestety nietrudno wyobrazić sobie dalsze pogłębienie aktualnie trwającego kryzysu energetycznego. Wydaje się, że wojnę na terytorium Ukrainy należy rozpatrywać w szerszym kontekście starcia o zmianę ładu światowego. Stąd Ukraina jest jedynie jednym z teatrów tarć, a surowce energetyczne mogą być doskonałym narzędziem w aktualnie trwające wojnie o nowy układ sił. Coraz ciemniejsze chmury zbierają się wokół Iranu, a napięcie wokół Tajwanu, również zamiast maleć, rośnie. Dodatkowo Korea Północna w ostatnim czasie postanowiła przeprowadzić sporą liczbę prób pocisków balistycznych.

Jak zatem widać mamy kilka potencjalnych ognisk zapalnych, ale z drugiej strony ogniska te istnieją od dekad i jak do tej pory udaje się je skutecznie neutralizować. W związku z tym wydaje się, że najodleglejszymi zakątkami globu nie powinniśmy się zbytnio przejmować, choć intensyfikacja kontaktów wojskowych Izraela i USA na najwyższych szczeblach może sugerować co innego.

Większym natomiast zagrożeniem wydaje się możliwa eskalacja wojny pomiędzy Rosją a Ukrainą. Dodatkowo wiele z nałożonych na Rosję sankcji dopiero wchodzi w życie, więc ich efekty dopiero odczujemy. Jak pokazuje dotychczasowa praktyka, sankcje nakładane na Moskwę są bronią obosieczną i odpryskiem dostaje i tak cała Europa, co widać po inflacji, która w niektórych państwach UE jest większa, jak w Rosji. Całkowita rezygnacja z rosyjskich węglowodorów może doprowadzić do dalszych turbulencji i jak przewidują niektórzy, diesel po 10 PLN za litr na stacjach benzynowych wcale nie jest niemożliwy.

Jeśli doszłoby do eskalacji w którymkolwiek ze wspomnianych już regionów świata, lub tarcia powstałaby w jakimś pomniejszym i niewymienionym zakątku, to kryzys, jaki obserwujemy obecnie, mógłby okazać się delikatnym, jeśli zestawimy go z tym co nadchodzi. Jeśli wokół Iranu miałoby dojść do jakichś działań ofensywnych, to lepiej nawet nie spekulować po ile będzie paliwo.

Trudno również przewidzieć jak potoczy się wojna handlowa pomiędzy USA a Chinami. Waszyngton wyprowadził potężny cios, nakładając zakaz eksportu najnowszych typów procesorów do Chin. Te są niezbędne do kontynuacji wyścigu o palmę pierwszeństwa w sztucznej inteligencji. Chiny od ponad miesiąca nie odpowiedziały na ten cios, więc można zakładać, że kalibrują swoją ripostę tak, by zabolała przeciwnika jak najmocniej. Dwie światowe potęgi mogą się tak okładać jeszcze przez długi czas i oczywiście odłamkami z tej wymiany i tak znów dostaniemy my. W związku z tym dla spokoju ducha lepiej we własnym zakresie poczynić stosowne przygotowania, by te ewentualne przepychanki na górze dotknęły nas jak najmniej.

Przygotuj się na Blackout. Sprawdź aktualne promocje combat.pl

Jaki wpływ na bieg dziejów miały wcześniejsze kryzysy energetyczne i jaki wpływ może mieć obecny kryzys?

Jeśli doszłoby do skokowego wzrostu cen oleju napędowego, to siłą rzeczy odbiłoby się to na całej gospodarce. Przemysł i usługi są bowiem napędzane dieslem i nie zanosi się, by cokolwiek mogło to w możliwym do przewidzenia horyzoncie czasowym zmienić. W efekcie za zwyżki cen zapłaci i tak odbiorca końcowy, gdyż tak działa gospodarka. Odbiorcą końcowym jesteśmy niestety my, zwykli zjadacze chleba, który ktoś musiał dowieźć do sklepiku osiedlowego swoim pojazdem na ropę. Oczywiście upraszczamy całą sprawę dość mocno, ale zasada ta jest dobrze znana w handlu i raczej się nie zmieni przez najbliższe lata.

Ostatni wielki kryzys związany z surowcami energetycznymi, jaki obserwowaliśmy w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, przemodelował cały świat. Rozpoczął się on w roku 1973 i niczym huragan wywrócił wszystko do góry nogami. Ceny surowców skoczyły, pojawiły się problemy z dostępnością paliw dla odbiorców końcowych i zaczął się trudny czas dla wszystkich gospodarek. Ostateczni sytuacja się unormowała, ale świat nigdy już nie wrócił do tego, co było wcześniej.

Mimo wszystko można jednak znaleźć pewne pozytywy tamtych wydarzeń. Na przykład w Ameryce zaczęto wtedy szukać oszczędności i sięgnięto po mniej paliwożerne silniki i wzmacniać alternatywne źródła energii.

Tak się też jakoś złożyło, że tuż przed kryzysem naftowym skończył się w USA parytet złota i suchą stopą przeszliśmy do tzw. petrodolara. Obecnie system ten trzeszczy w szwach. Działania Rosji i Chin jako głównych aktorów, za którymi idą większe i mniejsze kraje w łańcuszku przychylnej neutralności, wyraźnie zmierzają do obalenia hegemonii „zielonych”. Oba te kraje dążą do wielowalutowości w kontaktach gospodarczych i odnoszą na tym polu spore sukcesy. Jak się to wszystko skończy trudno powiedzieć, ale raczej do czasów sprzed wybuchu wojny na Ukrainie nie wrócimy.

W związku z tym, że znów pierwsze skrzypce gra energetyka, być może podczas obecnego kryzysu będziemy świadkami nagłego przyspieszenia w opracowaniu alternatywnych źródeł energii, które sprawią, że świat wyjdzie z tych turbulentnych czasów odmieniony. Niewykluczona jest również kolejna zmiana światowego systemu finansowego i pewne podwaliny pod ten manewr można już obserwować od dłuższego czasu, więc z pewnością wydarzenia zachodzące na świecie powinniśmy obserwować z należytą uwagą.

Jak przygotować się na kryzys energetyczny?

Przygotowania na kryzys energetyczny zacząć można w każdym momencie zgodnie z zasadą, że jakiekolwiek działania będą lepsze, niż brak działań. Dobry punktem wyjścia będzie przeanalizowanie własnych potrzeb energetycznych, ale nie tylko w kontekście zużywanych zasobów, ich ilości i rodzaju, ale również pod kątem zużycia w ciągu roku. Jeśli będziemy mieli świadomość, co i ile zużywamy przez 12 miesięcy, to będziemy mogli przynajmniej w jakimś wymiarze próbować zabezpieczyć się na ewentualny kryzys energetyczny.

Kolejną istotną rzeczą jest przeanalizowanie zasobów, które już posiadamy oraz ocena możliwości przechowywania źródeł energii. Inaczej bowiem przygotowywać będzie się ktoś, kto mieszka w domu jednorodzinnym, ma obok tegoż domu kawałek ziemi, na którym dodatkowo stoi garaż, warsztat lub szopka, a pod tymże domem niewielką piwniczkę, a inaczej mieszkaniec 15 piętra bloku z małym pomieszczeniem na strychu, które trudno nazwać inaczej niż klitka.

Z drugiej strony mieszkając w bloku siłą rzeczy mamy mniejsze potrzeby energetyczne związane z choćby mniejszą powierzchnią użytkową, więc nawet w takiej sytuacji da się znaleźć jakieś niewielki „plusy dodatnie”. Mimo wszystko jednak mieszkanie w wolnostojącym domku daje nam więcej opcji na przetrwanie kryzysu energetycznego, jeśli podjęliśmy sensownie zaplanowane przygotowania.

Reasumując, energii używamy w domu do kilku podstawowych celów. Pierwszym i najważniejszym jest przygotowywanie i przechowywanie jedzenia. To musimy robić stale niezależnie od pór roku. Drugim jest ogrzewanie, które przyda się w chłodniejsze dni, a trzecim światło. Nie będziemy się zagłębiać w szczegóły konkretnych przygotowań, gdyż mamy na ten temat gotowy poradnik - Blackout. Jak się przygotować. Lista najpotrzebniejszych rzeczy. Mamy też poradnik dotyczący bardziej przyziemnych, ale jakże ważnych spraw, czyli - Blackout. Jak gotować bez prądu.

Podsumowując, kryzysy energetyczny były, są i będą, więc zachowajmy spokój

Niezależnie od tego, co będzie się nam serwowało z telewizyjnych pasków i jak krzykliwe będą czerwone ramki na portalach internetowych, to warto zachować spokój. Babcie zwykły mawiać, że jeszcze tak źle nie było, by jakoś nie było. Zresztą Polacy mają w sobie żyłkę prepersa i z pewnością przetrwają i tę zawieruchę. Nikt oczywiście nie mówi, że będzie łatwo, ale jeśli wszyscy przygotujemy się we własnym zakresie, tak dobrze jak się da i będziemy żyć w zgodzie z sąsiadami, to zgodnie z zasadą „w kupie raźniej” damy radę!


Krzsztof Kuska autor combat.pl

Krzysztof Kuska

Od małego bardziej lubił Q niż Bonda. Jak dorósł nic się nie zmieniło. Tylko zabawki podrożały...


napisz do nas