Niezależnie od tego, czy myślimy o preppingu na poważnie, czy tylko okazjonalnie, spiżarnia powinna być na czele naszej listy rzeczy do zrobienia. Mamy tutaj na myśli samo pomieszczenie - nieważne, jakie i gdzie by one nie było - oraz to, co w takiej spiżarni powinno się znaleźć. Tak się niestety składa, że bez picia i jedzenia ani rusz. Nie będziemy odkrywczy, jeśli stwierdzimy, że z pełnym brzuchem łatwiej mierzyć się z potencjalnymi problemami, które mogą nam spaść na głowy w chwili życiowej próby. Sprawdźmy zatem, co udało się nam ustalić, w sprawie przygotowania domowej spiżarni na każdą okazję i samej sztuki gromadzenia zapasów.

1. Domowa spiżarnia preppersa, czyli koncept znany od lat
2. Spiżarnia niejedno ma imię
  a. Ukryta spiżarnia w kuchni
  b. Spiżarnia w bloku w wersji mikro, czyli pawlacz
  c. Spiżarnia w domu
  d. Spiżarnia w piwnicy
  e. Piwniczka ogrodowa? Jak najbardziej tak!
  f. Dzika spiżarnia, czyli ryzyk-fizyk
3. Organizacja spiżarni
  a. Regały do spiżarni
  b. Pojemniki do spiżarni
  c. Podręczna lista produktów w spiżarni
  d. Rotacja zapasów w spiżarni
4. Co powinna zawierać spiżarnia preppersa?
  a. Suchy prowiant w spiżarni preppersa
  a. Konserwy i puszki, czyli stare, ale jare
  a. Słoiki, czyli prawie jak na studiach
  a. Żywność liofilizowana
  a. Racje żywnościowe
  a. Woda
  a. Co jeszcze dorzucić do spiżarni na czarną godzinę?
6. Podsumowanie

spiżarnia preppersa

Domowa spiżarnia preppersa, czyli koncept znany od lat

Dawniej domowa spiżarnia nie była czymś, o czym trzeba by było pisać poradniki i artykuły. Była czymś normalnym. Sama koncepcja spiżarni jest niejako wpisana w genotyp ludów mieszkających w klimacie, w którym i nam w Polsce przyszło żyć.

Mamy dość wyraźny podział pór roku i jakby nie patrzeć, od późnej jesieni do wczesnej wiosny nie było u nas za wiele do jedzenia. Stąd każdy, kto chciał przetrwać, miał jakąś domową spiżarnię. Dobrobyt, który mamy teraz, czyli powszechnie znany fakt, że mleko jest z kartonika, a jajka z wytłoczki, obserwujemy od jakichś stu, a gdzieniegdzie może nawet dwustu lat.

Wcześniej trzeba było wszystko własnoręcznie wydrzeć naturze, a jak się już wydarło, to trzeba było to jakoś przechować, bo nie po to się człek narobił, by na koniec zgniło, spleśniało, albo nóg dostało.

Można wręcz zaryzykować tezę, że spiżarnia była w każdym domu, a toaletę dopiero trzeba było wypromować, ale nie idźmy dalej w tym kierunku. W związku z tym, że czasy mamy takie, jakie mamy, to lepiej pomyśleć zawczasu o jakieś przynajmniej symbolicznej spiżarni w domu. Nadgorliwych uprzedzamy, że mieszkanie to też dom, tyle że w bloku, więc tam też da się zorganizować spiżarnię.

Spiżarnia niejedno ma imię

To, jak zabierzemy się do przedsięwzięcia pod kryptonimem spiżarnia, zależeć będzie w dużej mierze od tego, jaka jest nasza sytuacja bytowa, czyli w skrócie od tego, gdzie i jak mieszkamy. Inaczej do pomysłu spiżarni podejść musi mieszkaniec wielkiej płyty, a inaczej posiadacz małego białego domku z ogrodem, usytuowanego pośrodku niczego.

spiżarnia w kuchni

Ukryta spiżarnia w kuchni

Gdy żyje się w niewielkim mieszkaniu w bloku, to spiżarnia z prawdziwego zdarzenia raczej nie wchodzi w grę. Wydaje się też, że większość z nas nie będzie również chciała świecić na lewo i prawo swoimi zapasami, więc przydatna może okazać się ukryta spiżarnia w kuchni. Niekoniecznie za zamykaną na tajny przycisk podwójną ścianą, ale chociażby w specjalnie wydzielonej do tego szafce. W warunkach dobrze nam wszystkim znanych lokali z wielkiej płyty może to być wszystko, na co nas będzie stać.

Przestrzeń ta będzie mikroskopijna, w porównaniu z możliwościami, jakie oferuje własny dom z ogrodem, ale przynajmniej wszystko będzie zawsze pod ręką. Blokowe piwnice i strychy mogą nie być najlepszym pomysłem na takie miejsce z racji powtarzających się kradzieży, a dodatkowo w chwili kryzysowej lepiej „towar” mieć pod kontrolą.

Szukając zalet w ograniczeniach wynikających z braku miejsca w takiej ukrytej w kuchni spiżarni, można dojść do wniosku, że znikoma przestrzeń wymusi na nas doskonałą organizację samego składowanie. Siłą rzeczy skupić się będziemy musieli również na kluczowych produktach o wysokiej kaloryczności, które dodatkowo zapewnią nam większość niezbędnych składników odżywczych.

Oczywiście nie próbujemy tutaj upiększać rzeczywistości i zdajemy sobie sprawę z tego, że spiżarnia w kuchni nie jest optymalna, ale nie każdego stać na luksus regałów po sam sufit w wydzielonym pomieszczeniu. Nie ma co się zrażać i warto wyjść z założenia, że nawet w mieszkaniu w bloku da się stworzyć miejsce, w którym będziemy mieli żelazny zapas pożywienia na czarną godzinę.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Spiżarnia w bloku w wersji mikro, czyli pawlacz

Jeśli spiżarnia w kuchni nie wchodzi w grę, to kolejnym pomysłem na przechowywanie żelaznego zapasu pożywienia na czarną godzinę, może być stary dobry pawlacz. Zazwyczaj trzyma się w nim niepotrzebne graty, ale można również pomyśleć o bardziej konstruktywnym wykorzystaniu tej przestrzeni.

Oczywiście kluczowe w tym przypadku będzie takie zbudowanie pawlacza, by pieczołowicie zgromadzone, posegregowane i zarchiwizowane konserwy, puszki, i worki z produktami sypkimi pewnego pięknego dnia nie zwaliły się nam na głowy.

Nie może zatem być mowy o starej płycie z przysłowiowej dykty pochodzącej z nieużywanej szafki z czasów późnego Gierka. Tutaj nie może być przypadków i cięcia kosztów. Niemniej jeśli wszystko dobrze sobie rozplanujemy i zrobimy z naddatkiem, to możemy mieć całkiem sprytnie wykorzystaną przestrzeń i ubić dwie pieczenie na jednym ogniu.

Będziemy mieć solidne zapasy, a nie uszczuplimy bezcennego miejsca w mieszkaniu na ich przechowywanie.

Spiżarnia w domu

Jak nietrudno się domyślić, domowe zapasy żywności najlepiej przechowywać w domowej spiżarni. W przeciwieństwie do mieszkań w bloku domowe spiżarnie dają nam znacznie większy komfort, jeśli chodzi o przestrzeń. Taka spiżarnia często jest osobnym pomieszczeniem, do którego można zainstalować solidne regały i upakować je po sam sufit. Co istotne spiżarnię zaplanować można już na etapie projektowania budynku, co znacząco może poprawić jej funkcjonalność.

Nierzadko takowa spiżarnia nie posiada okien, więc siłą rzeczy nie będzie nagrzewała się tak w letnie skwarne dni. Zapewne będzie w niej również ciemno, co dodatkowo będzie mogło sprzyjać w długotrwałym przechowywaniu żywności.

Z kolei, jeśli zdecydujemy się ograniczyć ogrzewanie w takim pomieszczeniu, to dodatkowo wspomożemy własne szanse na stworzenie idealnych warunków do składowania zapasów.

Wydzielone pomieszczenie, a nie szafa czy kąt w kuchni umożliwi również maksymalne wykorzystanie każdego dostępnego centymetra powierzchni na miejsce do składowania, więc da się tam z pewnością upakować więcej.

spiżarnia dżemy preppers

Spiżarnia w piwnicy

Spiżarnia w piwnicy to z kolei jedna z idealnych opcji dla preppersa. Nie zabiera miejsca użytkowego w zasadniczej części domu, siłą rzeczy jest w niej chłodno i ciemno i umożliwia efektywne wykorzystanie przestrzeni. Nie trzeba też przejmować się takimi kwestiami, jak aranżacja wnętrza, estetyka. Można poszaleć i iść na pełną funkcjonalność naszego składziku, a zastosowane do jego budowy materiały będą mogły być funkcjonalne, a niekoniecznie estetyczne. W piwnicy nie będzie też większych problemów z setkami kilogramów, jakie może nam się zachcieć upakować na regały. Posadzka powinna wytrzymać wiele, ale mimo wszystko warto to sprawdzić w projekcie budowlanym.

Na koniec dodajmy, że jeśli piszemy piwnica, to mamy na myśli przestrzeń we współczesnym domu, gdzie w piwnicy jest chłodno i raczej sucho. Jeśli jest to budownictwo starsze, to zanim wrzucimy do niej nasze zapasy, to powinniśmy przyjrzeć się kwestii wilgoci i wentylacji. Niby kluczowe zapasy będziemy mieli puszkowane, wekowane i próżniowe, ale produkty sypkie nie idą w parze z wilgocią.

piwniczka preppers

Piwniczka ogrodowa? Jak najbardziej tak!

W naszych rozważaniach o spiżarniach piwniczka ogrodowa znajdzie się w kategorii samodzielnych tworów do przechowywania żywności. Oczywiście niekoniecznie musi być wykorzystywana jedynie do tego, gdyż można w niej wydzielić miejsce do przechowywania innych gratów i będzie to już zależało od naszej własnej, prywatnej koncepcji. W związku z tym taka piwniczka w ziemi może być obiektem wielofunkcyjnym.

Spiżarnia ogrodowa może przyjąć postać piwniczki betonowej. Na rynku znajduje się sporo firm, które oferują rozwiązania tego typu. Do kupienia są różnej wielkości gotowe prefabrykowane piwniczki ogrodowe, które wystarczy dowieźć na posesję i osadzić we wcześniej wykopanej „dziurze” w ziemi. Następnie przykryć ziemią z wykopu i „ta dam” piwniczka ogrodowa gotowa. Jako że jest to „piwniczka ogrodowa”, to od razu na starcie ma ona swoją metkę cenową. Ludzie skupieni na preppingu mogą sięgnąć po betonowy zbiornik na wodę lub zbudować piwniczkę z szamba. Zarówno betonowy zbiornik na wodę, jak i szambo budowane są w tej samej technologii zbrojonego betonu i różnią się w zasadzie tym, co do niego wlejemy. Sięgając po rozwiązanie typu piwniczka z szamba, możemy sporo zaoszczędzić i zyskać sześć, osiem lub nawet więcej metrów sześciennych pomieszczenia na przechowywanie zapasów.

Z kolei majsterkowicze z pewnością będą w stanie sami ulepić cos na kształt piwniczki betonowej, ale nie ograniczajmy się do jednego materiału! Kiedyś takie piwniczki murowało się po prostu z cegieł. Budowa piwniczki ogrodowej wymaga oczywiście pewnej wprawy i doświadczenia i dobrze jest mierzyć siły nad zamiary. Było nie było będziemy do takiej piwniczki wchodzić, więc lepiej przy samodzielnej budowie wszystko dobrze skalkulować, sprawdzić i zasięgnąć porady fachowca. Jeśli mamy na podorędziu stos materiałów, to można takie prace po prostu komuś zlecić.

Warto również napisać choć parę słów o innym pomyśle. Skoro mamy zbiorniki na wodę z tworzyw sztucznych, to mała piwniczka też z pewnością na rynku się znajdzie. Podobnie jak firma, która wykopie na miejsce pod piwniczkę i przysypie ją ziemia. Cała operacja nie powinna zająć więcej niż jeden dzień i już można w spokoju gromadzić zapasy!

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Dzika spiżarnia, czyli ryzyk-fizyk

Na koniec zostawiamy sobie prawdziwy smaczek dla prepperów, czyli dziką spiżarnię. Usytuowana w znanym tylko sobie miejscu, zabezpieczona przed dzikim zwierzem i okiem przypadkowego przechodnia, dzika spiżarnia może być ostatnią deską ratunku. Może również być zapleczem dla domku w lesie czy działki rekreacyjnej w pobliżu lasu, w której nie chcemy przechowywać zapasów z obawy przed wizytą złodziei lub wandali. Taka dzika spiżarnia może również powstać na drodze do bezpiecznej przystani jako punkt na uzupełnienie prowiantu.

Zbudowanie jej będzie wymagało sporo zachodu, gdyż będziemy musieli własnoręcznie przygotować miejsce, zbudować ją dostatecznie solidnie, zabezpieczyć przed wodą, wilgocią, temperaturą i na końcu tak wszystko zamaskować, by przypadkowa osoba nie zajrzała nam do menu.

No i oczywiście pod uwagę trzeba brać, gdzie taką spiżarnię postawimy. Las sąsiada może nie być dobrym pomysłem, a lasy państwowe to… lasy państwowe. Pewnie, gdybyśmy zrobili sobie mały schowek w postaci zakopanej na dwa metry szczelnej beczki plastikowej z puszkami, to nikomu krzywda by się nie stała, ale lokalny leśniczy może mieć inne zdanie, a jego bloczek mandatowy tym bardziej. W związku z tym zalecamy dobrze to sobie przemyśleć, a zwłaszcza dobrze zapoznać się z literą prawa. To niekoniecznie będzie sprzyjać idei preppingu i dzikiej spiżarni.

puszki mięsne spiżarnia preppers

Organizacja spiżarni

Gdy mamy już naszą starannie przygotowaną spiżarnię, to warto pomyśleć nad kolejną istotną kwestią, a mianowicie nad jej organizacją. Dobrzy byłoby bowiem, by w tej bądź co bądź ograniczonej przestrzeni, zapanował pewien ład. Odpowiednia organizacja spiżarni pozwoli nam efektywniej korzystać ze zgromadzonych w niej zasobów i zamiast denerwować się i zastanawiać się, gdzie co jest, po prostu sięgniemy po dany produkt.

O tym, jak urządzić spiżarnię, można by pewnie napisać osobny poradnik, ale nie w tym rzecz, by tworzyć opasłe tomy. Wystarczy skupić się na funkcjonalności, zdrowym rozsądku i naszych własnych przyzwyczajeniach. W końcu to my, a nie mędrzec z Internetu, będziemy z owej spiżarni korzystać.

Regały do spiżarni

Wydaje się, że podstawą będą tutaj solidne regały do przechowywania przetworów i zgromadzonych zapasów. Najlepiej oczywiście, by były to regały tanie, ale tanie i solidne bardzo rzadko idzie w parze. Jako że najpewniej będziemy z nich korzystać przez wiele lat, to nie warto oszczędzać. W Internecie można również znaleźć wiele poradników na temat tego, jak zrobić regały na przetwory, więc znów osoby z odrobiną zacięcia do majsterkowania będą mogły iść do garażu i oddać się swojej pasji. Może to pozwolić zaoszczędzić parę groszy, które będzie z kolei można zainwestować w żywność z długim terminem przydatności.

Pojemniki do spiżarni

Sposób przechowywania zgromadzonych zapasów jest równie ważny co same zapasy i miejsce do ich przechowywania. Oczywiście możemy sięgać po żywność puszkowaną, która daje nam już z automatu długi terminem przechowywania, ale cześć produktów sypkich można dla własnej wygody przechowywać w pojemnikach do spiżarni. Na rynku mamy dostępne nieprzebrane może pojemników plastikowych na żywność, które z pewnością da się zaadaptować jako pojemniki do spiżarni. Można również zastanowić się nad pojemnikami próżniowymi, które mogą stanowić ciekawą alternatywę zwykłych pudełek znanych każdej gospodyni domu.

słoki zapasy spiżarnia

Podręczna lista produktów w spiżarni

Gdy już zbierzemy nasze zapasy, posegregujemy je w odpowiednich pojemnikach i ustawimy je na pachnących nowością regałach, to czy będziemy mogli z dumą spojrzeć na nasze dzieło i zasiąść wygodnie w fotelu? Nic z tych rzeczy! Na tym etapie będziemy mieli górkę lub nawet całą górę jedzenia, z której niewiele będzie wynikało.

Cały ten „bałagan” trzeba skatalogować. Co przez to rozumiemy? Powinniśmy mieć zawsze pod ręką listę produktów w naszej spiżarni, wraz z terminami przydatności do spożycia. Dobrze jest bowiem wiedzieć, że „pięć puszek groszku” ma termin przydatności do wtedy a wtedy, a nasza konserwa mięsna teoretycznie zakończy swój żywot za 3 lata.

Dzięki temu zawsze będziemy mieli oko na to co dzieje się w naszej spiżarni i możliwa będzie kontrola zapasów, ich wyrównywanie i sukcesywne rotowanie. Oczywiście na puszkach napisane jest „najlepiej spożyć przed” i nierzadko znane są przypadki otwierania puszek z całkowicie zdatną do spożycia żywnością po 30, 40, a nawet 50 latach. My jednak zachęcamy do trzymania się nadrukowanych dat i czegoś mniej ryzykownego, a mianowicie do rotacji zapasów.

Rotacja zapasów w spiżarni

Rotacja zapasów w spiżarni jest kluczowym elementem preppingu. Cóż nam bowiem po stertach jedzenia, które straciło już swój termin przydatności? Nawet żywność o najdłuższym terminie przydatności w końcu będzie nadawała się do śmietnika, a jeśli tego nie zrobimy, to jej spożycie będzie wiązało się z jakimś większym lub mniejszym ryzykiem. Generalnie w preppingu nie chodzi nam o to, by ryzykować, a zabezpieczać się przed zagrożeniami.

Gdy mamy dobrze przygotowaną listę produktów znajdujących się w naszej domowej spiżarni to odpowiednia rotacja staje się prosta. Na bieżąco zużywamy produkty, których termin przydatności do spożycia jest bliski i uzupełniamy je o nowe z „długą” datą na opakowaniu. Taki nowo zakupiony produkt trafia na koniec pułki, rządka, czy też na tył naszej spiżarni.

Rotacja produktów powinna następować na bieżąco, by nagle nie okazało się, że mamy mnóstwo towaru, z którym nie ma co zrobić. Stoimy na stanowisku, że nie godzi się wyrzucać jedzenia, gdy ludzie na świecie umierają w wyniku jego braku, więc lepiej ten temat mieć dobrze przemyślany i zorganizowany. Choćby z czystej przyzwoitości.

W związku z tym w spiżarni powinna znajdować się podręczna lista produktów. Na czas „P” z pomocą może nam przyjść technologia, dzięki której życie z zapasami i ich rotacja może być dziecinnie łatwa. Mamy odpowiednie aplikacje do takich zadań, a dodatkowo stary, dobry i poczciwy Excel też da radę i pomoże nam zachować kontrolę nad kilogramami kalorii zgromadzonymi na czarną godzinę.

puszki warzywne

Co powinna zawierać spiżarnia preppersa?

Najprostsza odpowiedź na tak postawione pytanie brzmi, że zapasy żywności, smacznej dodajmy i koniecznie takiej, którą lubimy. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie w zasadzie padła już parę zdań wcześniej. Będziemy tę żywność ustawicznie rotować. W związku z tym, jeśli komuś nie smakuje gulasz angielski w puszce, to zapas 10 takich puszek nie jest dobrym pomysłem.

Idąc dalej, czy chcielibyśmy mieć w zapasach coś, na widok czego macie odruch wymiotny i w chwili trudnej przymuszać się do jedzenia? Jak sama nazwa wskazuje, chwila i tak będzie dla nas niekomfortowa, a jedzenie powinno podnosić morale, a nie je dodatkowo obniżać.

W związku z tym myślmy o zapasach żywności na czarną godzinę, jak o swoistej liście ulubionych pokarmów, które mamy przygotowane na czas „W” w naszej spiżarce. Oczywiście ulubione miśki żelki, chipsy paprykowe i czekoladki z nadzieniem o smaku słonego karmelu niekoniecznie powinny się tam znaleźć.

Nasza spiżarnia ma być zapasem na czas burzy i naporu, więc skupmy się na produktach pozwalających nam przyrządzić wysokokaloryczne dania zawierające komplet niezbędnych składników odżywczych. Dlaczego wysokokaloryczne? Miejsce na przechowywanie jedzenia będziemy mieli zapewne ograniczone więc w naszej małej przestrzeni lepiej upakować więcej dobrych kalorii niż mniej. Wszak w gromadzeniu zapasów nie chodzi o sztukę dla sztuki, ale o zabezpieczenie siebie i rodziny. Dodatkowo powinniśmy skupić się na ogólnej zasadzie, że najlepsze będzie jedzenie, które się nie psuje.

Suchy prowiant w spiżarni preppersa

Suchy prowiant, obok puszek, jest jednym z podstawowych produktów z kategorii zapasy jedzenia, jakie powinniśmy mieć zgromadzone w naszej spiżarni. Wszelkiego rodzaju kasze, ryże, płatki, które mamy w szczelnie zamkniętych opakowaniach mogą spokojnie leżakować przez długi czas. Kluczowy tutaj jest jednak rodzaj opakowania. Choć nie jesteśmy zwolennikami folii jako opakowania, to w przypadku zapasów sprawdzi się ona o niebo lepiej od papierowych torebek. Nie będzie ciągnęła wilgoci, a produkty znajdujące się wewnątrz będą szczelnie oddzielone od środowiska zewnętrznego. Oczywiście zakładamy, że w naszej spiżarni, tak czy siak, nie powinno być wilgoci, ale jak to mówią strzeżonego…

Do tej kategorii, skoro już przy niej jesteśmy, dorzucimy również sól, cukier i mąkę, ale tę ostatnią w foliowym opakowaniu lub w pojemniku, o którym pisaliśmy wcześniej. No, chyba że jesteśmy pewni, że wilgoci w naszej spiżarni nie będzie. Generalnie wszelkiej maści produkty suche mają jedna poważną wadę. Mianowicie jak sama nazwa wskazuje, są suche i zazwyczaj potrzebujemy wody, by cokolwiek z nimi zrobić.

Konserwy i puszki, czyli stare, ale jare

Nieważne, co tam nam znowu wymyślą za fiki-miki technologiczne, to i tak każdy z nas powinien i zapewne sięgnie po żywność w puszkach. Konserwy mięsne, ryby czy też warzywa, takie jak, kukurydza, groszek czy fasola, albo wszelkiej maści owoce stanowić będą doskonałe uzupełnienie produktów suchych. Puszki pozwalają na wygodne gromadzenie zapasów żywności w domu, mają długi termin przydatności i łatwo je magazynować, gdyż mają taką samą wielkość, co ułatwia segregowanie i upakowywanie naszej spiżarki pod sam korek.

Słoiki, czyli prawie jak na studiach

Poza produktami suchymi i puszkami warto mieć w swojej spiżarni stare dobre słoiki. Ludzie gromadzą zapasy w słoikach od lat i nie ma co rezygnować z tej metody, skoro się sprawdza. Pasteryzacja, a jeszcze lepiej tyndalizacja, czyli potrójne gotowanie, pozwalają przechowywać przez długi czas nawet własnoręcznie przygotowane w słoikach produkty mięsne. W słoikach można również przechowywać owoce w postaci kompotów i dżemów, które mogą być doskonałą odmianą monotonnej diety i podbudować morale domowników.

Słoiki to również warzywa, których nigdy dość, więc zestaw ogóreczków konserwowych i buraczków powinien być obowiązkowym wyposażeniem każdej spiżarki. Do tego mięso z puszki, kasza z suchego prowiantu i mamy kompletny obiad o doskonałych właściwościach odżywczych. Słoiki nadają się również do kiszonek, a więc kapusta i ogórki jako doskonałe warzywa do kiszenia można spokojnie w słoikach przechowywać, a w chwili kryzysowej będą jak znalazł.

Żywność liofilizowana

Alternatywą dla powyższych koncepcji jest nowoczesna żywność liofilizowana. Skoro sprawdza się we wojsku, a nawet w siłach specjalnych i używana jest podczas wspinaczki w Himalajach, to powinna sprawdzić się również w spiżarni preppersa.

Choć żywność tego typu ma wiele zalet, to przyćmiewa je jedna poważna wada, którą jest cena. Jeśli kogoś stać na zamrożenie takiej ilości gotówki, to oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, ale portfel przeciętnego Kowalskiego, który chciałby się zabezpieczyć, raczej takiego ciężaru nie udźwignie, zwłaszcza gdy myśleć trzeba o kilkuosobowej rodzinie.

Racje żywnościowe

Kolejną opcją dla preppersa planującego domową spiżarnię mogą być racje żywnościowe. Na rynku dostępne są wojskowe i cywilne, te tańsze, jak i te droższe, ale jeśli się nad nimi głębiej zastanowić, to potrzeba by sporego magazynu, by zgromadzić zapas jedzenia w racjach żywnościowych dla całej rodziny.

Koszty zakupu będą zapewne niższe niż w przypadku żywności liofilizowanej, ale nadal można spodziewać się, że będą wysokie. Takie racje żywnościowe niespecjalnie nadają się również do rotowania. No, chyba że ktoś lubi, jada coś takiego co jakiś czas i go na to stać, to wtedy nadal racje żywnościowe mogą być sensowną opcją.

Woda

Czego by nie napisać, to bez wody ani rusz. Niby jest w kranie, ale zawsze może się skończyć, a wtedy zaczną się problemy. Bez jedzenia można wytrzymać dość długo, ale bez wody już niekoniecznie. W związku z tym odpowiedni zapas wody na każdego członka rodziny powinien być zawsze pod ręką.

W naszym planowaniu powinniśmy również uwzględnić zapas wody do gotowania, gdyż na naszej liście mamy sporo produktów, które do przygotowania do spożycia wymagają wody. W związku z tym wody należy mieć na podorędziu całkiem sporo. Jeśli mieszkamy w domu, to studnia głębinowa może być doskonałym zapasem wody, która będzie zawsze pod ręką, a nie trzeba będzie jej magazynować w spiżarni. Reszcie pozostaje woda butelkowana.

Co jeszcze dorzucić do spiżarni na czarną godzinę?

Wydaje się, że dobrym pomysłem jest przechowywanie niewielkiego zapasu tłuszczy. Najprostszym będzie dobrze znany i lubiany w Polsce olej słonecznikowy. Dodatkowo można pokusić się o jakiś zapas oliwy z oliwek. Dlaczego olej jest ważny? Niestety do przyswajania niektórych witamin potrzebujemy tłuszczy, a jeśli najdzie nas ochota na podsmażenie czegoś, to taki olej będzie jak znalazł.

Jeśli już jesteśmy przy witaminach, to dobrze jest gromadząc zapasy, pomyśleć o zestawie witamin i minerałów, które moglibyśmy spożyć w trudnej sytuacji. Prawdę powiedziawszy jedzenie, które nam się serwuje, nie jest już takie jak kiedyś, więc taki pakiet suplementacyjny wydaje się koniecznością.

Pamiętajmy również o zapasie przypraw. Makaron można zjeść na tysiąc sposobów, a posiłki nawet o podobnym składzie, ale doprawiane w sposób odmienny mogą być bardziej znośne.

Podsumowanie

Z pewnością nie opisaliśmy wszystkich aspektów domowej spiżarni, ale jak ze wszystkim w naszym życiu, tak i z gromadzeniem żywności, zachodzi tzw. specyfika lokalna i własne upodobania i możliwości. W związku z tym każdy z nas powinien tak przygotować swoje zapasy, by to jemu służyły w jak najlepszy sposób, a niekoniecznie realizowały punkt po punkcie internetowe poradniki.

Grunt to dobrze przemyśleć sprawę już na samym początku, a następnie powoli krok po kroku realizować swój plan. Oczywiście z czasem, nasz „arsenał” pokarmowy będzie ulegał zmianie. Będziemy odkrywać nowe, smaczniejsze produkty, praktyka dnia codziennego może też wymusić przeorganizowanie spiżarki lub samego systemu rotacji pożywienie. Zapewne odniesiemy też jakieś mniejsze lub większe porażki w naszym spiżarnianym przedsięwzięciu.

Na dłuższą metę są to jednak detal, być może niekiedy bardzo istotne, ale nie skupiajmy się na nich. Najważniejsze chyba jest to, by mieć w ogóle jakikolwiek zapas jedzenia i stale go doglądać, zachowując bezpieczny margines, jaki ustalimy sobie dla naszego wewnętrznego komfortu. Zatem w ostatnim zdaniu wypada rzec: do dzieła!


Krzsztof Kuska autor combat.pl

Krzysztof Kuska

Od małego bardziej lubił Q niż Bonda. Jak dorósł nic się nie zmieniło. Tylko zabawki podrożały...


napisz do nas