O tym, że na wyprawie trzeba coś jeść, nie musimy chyba nikomu przypominać. To tak zwana oczywista oczywistość i wszystko jest proste, gdy ta wyprawa trwa krótko. Wtedy możemy sięgnąć po klasyczny zestaw małego podróżnika, czyli popularne kuchenki gazowe na kartusze, ale gdy ruszamy na wiele tygodni w głuchą dzicz, to może lepiej sięgnąć po inny sposób na gotowanie w terenie. Chodzi nam oczywiście o klasyczne ognisko i zawieszony nad nim kociołek, menażkę lub kubek, który również może się sprawdzić w tego typu sytuacjach. Pomijając wszystko inne, posiłki gotowane na ognisku mają w sobie „to coś” i zaryzykujemy tezę, że niemal każdy, kto ich próbował, to przyzna.

1. Dlaczego gotowanie na ognisku to może być to?
2. W czym gotować w terenie?
  a. Garnki do gotowania w terenie
  b. Kociołek do gotowania na ognisku
  c. Kubek do gotowania na ognisku
  d. Menażka do gotowania na ognisku
3. Naczynia do gotowania na ognisku. Co jeszcze?
4. Gotowanie na ognisku - przepisy
5. Kuchnia survivalowa, czyli co jeść by przetrwać
6. Podsumowanie

gotowanie w terenie na ognisku

Dlaczego gotowanie na ognisku to może być to?

Jeśli udajemy się na pieszą wędrówkę, w której cały nasz dobytek będzie mieścił się w plecaku, który nasze biedne barki będą dźwigać, to nagle może się okazać, że każdy gram ma znaczenie. Każdy gram i każdy litr pojemności dodajmy. Nasze barki mają ograniczoną „nośność”, a nasz plecak ma ograniczoną objętość, w której będziemy musieli się zmieścić.

W związku z tym rodzi się pytanie, czy klasyczna kuchenka turystyczna jest nam niezbędna lub chociaż potrzebna. Oczywiście takie podejście nie jest dla wszystkich. Część z nas lubi po prostu odpalić kuchenkę, ustawić „mały gaz” i kontemplując przyrodę poczekać, aż kolacja się zagrzeje. Jeśli zestawimy to z przygotowanie ogniska, które wymaga sporo zachodu i każdorazowo zaplanowania miejsca jego odpalenia oraz zorganizowania odpowiedniego zapasu paliwa, to kuchenki wydają się strzałem w dziesiątkę. Jest jednak i druga strona medalu (jak zawsze niestety).

Jeśli mamy ciepłe lato, to ognisko jest tylko miłym dodatkiem podnoszącym morale, ale gdy dni w kalendarzu przesuwają się nieubłaganie w kierunku grudnia, to ognisko staje się koniecznością. W związku z tym, skoro i tak je rozpalamy, by się ogrzać, to może warto przekonać się do gotowania na ognisku. Koncepcja ta będzie właściwa zwłaszcza podczas dalekich wypraw, ale zanim się na nie udamy, lepiej przećwiczyć wszystko na krótkich eskapadach. Tak na wszelki wypadek.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

W czym gotować w terenie?

By gotowanie w terenie miało sens, a gotowanie na ognisku w szczególności, potrzebujemy odpowiedniej jakości naczynia. Nie może ono „rozlecieć” się po trzykrotnym kontakcie z rozpaloną do czerwoności martwą matką naturą. Jeśli pójdziemy w stronę klasyki gatunku, czyli żeliwa, to taki solidny sprzęt do gotowania będzie swoje ważył. Będzie też przypominał trochę naczynia radośnie dyndające na wozach amerykańskich pionierów prących za zachód w poszukiwaniu szczęścia, żyznej ziemi no i złota oczywiście. Żarty na bok.

Garnki do gotowania w terenie

Dobre garnki do gotowania na ognisku, to podstawa przygotowywania posiłku w ternie. Musza one być bardzo wytrzymałem, ale z drugiej strony nie mogą jednak być zbyt ciężkie. Zwłaszcza jeśli udajemy się na dłuższą wyprawę w środek głuszy i do najbliższego sklepu z garnkami, a z garnkami wyprawowymi w szczególności, będzie dość daleko, by ująć to oględnie. Nie powinien zatem być to towar kupiony po taniości i znajdujący się na samym dole naszych wyprawowych sprzętów marzeń. Wszak zapewni paliwo naszemu organizmowi, a bez paliwa za daleko nie zajedziemy.

Kociołek do gotowania na ognisku

Co jednak zrobić, gdy na wyprawę jedzie większa ekipa? Nie będziemy przecież gotować na kilka garnków albo na raty. Na takie okoliczności przydać się może kociołek do gotowania na ognisku. W nim będziemy w stanie przygotować posiłek dla sporej liczby ludzi. Umówmy się jednak, że taki kociołek z pierza nie będzie, więc można go zabrać na offroadową wyprawę w nieznane i wrzucić na dach terenówki, a nie taszczyć na własnym grzbiecie. Jeśli ekipa ma być naprawdę duża, to na rynku jest i na to produkt, choćby taki jak kocioł do gotowania na ognisku. Tylko na niego potrzeba by chyba Stara 266 i wiosła do mieszania w jedzenia. Dodatkowym problemem przy tak dużych naczyniach jest ugotowanie smacznego jedzenia. Odpowiednie doprawienie wymaga wprawy więc lepiej uważać co i jak się sypie, jeśli zamiast w kociołku mieszamy w kotle. Tak w ogóle to uważamy, że kotły lepiej zostawić kucharzom i tym z 7 kręgu piekieł. Obie grupy mają w tym dużą eksperiencję!

Kubek do gotowania na ognisku

Na drugim biegunie znajduje się kubek do gotowania na ognisku. Mała pojemność pozwoli podgrzać w nim wodę na herbatę lub kawę oraz przygotować taką ilość konkretnego posiłku, który pozwoli nam maszerować dalej. Kubek do gotowania na ognisku może być propozycja dla minimalistów. Będzie lekki, podczas transportu można go przypiąć na zewnątrz plecaka, lub schować go w środku sprytnie umieszczając w nim inne przedmioty.

Menażka do gotowania na ognisku

Jeśli komuś nie odpowiada kubek, to menażka do gotowania na ognisku też może być świetną alternatywą. W końcu wojskowi po coś ją wynaleźli i używali/używają od dekad. Zmieści więcej posiłku niż kubek, a mimo wszystko będzie bardziej poręczna od garnka.

płyata gotowanie ognisko

Naczynia do gotowania na ognisku. Co jeszcze?

Garnek, rondel, czy kociołek to jedno, ale trzeba pamiętać również o tym, że przydadzą się dodatkowe naczynia do gotowania na ognisku. Czymś przecież będziemy musieli pomieszać na naszej patelni, a zanim cokolwiek na nią wrzucimy, to na czymś dobrze by było na przykład pokroić produkty. Niby piszemy o oczywistościach, ale sam garnek to trochę to za mało.

W niektórych przypadkach rozważyć można również coś takiego jak płyta do gotowania na ognisku. Oczywiście do plecaka jej nie spakujemy, ale do auta już się zmieści. Na takiej płycie usmażymy sobie jajko, zrobimy jajecznicę, ale ze spokojem posłuży też do smażenia sztuki mięsa, albo sporej ryby. Płyty takie wyglądają czasami jak małe stoliczki, które po prostu nakładamy na ogień lub rozpalamy ognisko bezpośrednio pod nimi. Na rynku znajdują się wersje stalowe, ale są też żeliwne i szczególnie te wydają się godne polecenia. Płyta ma też tę zaletę, że przygotujemy na niej posiłek dla dużej liczby ludzi w jednym czasie, więc nikt raczej nie będzie czekał na swoją kolej, marudząc pod nosem.

Gotowanie na ognisku - przepisy

Nie będziemy za bardzo się w tym akapicie rozwodzić, gdyż ile głów, tyle podniebień, a jak wiadomo Polacy, to eksperci od gotowania. Każdego i wszędzie. Zresztą Polacy to eksperci od wszystkiego, więc dla zasady wolimy się zbytnio nie wychylać.

Zważywszy jednak na tematykę niniejszego wpisu, z pewnym zapasem bezpieczeństwa można stwierdzić, że udający się w teren powinni celować w potrawy jednogarnkowe. Mamy tutaj na myśli klasyczny Eintopf, czyli z niemieckiego jeden garnek właśnie. Takie podejście do sprawy w sposób znaczący uprości wszystkie procedury i przygotowania związane z gotowaniem w terenie.

To, co zamierzamy zjeść, wrzucamy do gara, smażymy, dusimy lub gotujemy, a czasem wszystko po kolei i na końcu otrzymujemy pożywny i rozgrzewający posiłek, który zapewni nam energię na wiele najbliższych godzin.

Potrawy jednogarnkowe mają tę zaletę, że zazwyczaj zawierają komplet niezbędnych dla organizmu składników. W takim jedzonku będą zatem warzywa, czyli „witaminki” jak powiedziałby Franek Dolas, będzie jakiś tłuszcz, czyli nośnik smaku i części tychże witaminek oraz czystej energii ma się rozumieć. Wreszcie będzie też mięsiwo, czyli budulec dla naszych styranych drogą lub walką z matką naturą komórek. Wszystko możemy zagęścić jakimś ryżem lub kaszą i po zjedzeniu solidnej porcji takiej potrawy raczej na pewno poczujemy, że coś nam na żołądku „siadło”.

Jeśli jesteśmy w sprzyjającej temu okolicy, to możemy rozejrzeć się za dziko rosnącymi ziołami. Od wieków potrawy tego typu przyprawia się właśnie w ten sposób. Poza solą zioła powinny być podstawowym wzmacniaczem smaku naszego ugotowanego w terenie posiłku. Jeśli nie czujemy się za dobrze w ich rozpoznawaniu i zbieraniu to oczywiście lepiej zabrać ze sobą wysuszone zioła kupione w sklepie. Tak przygotowani na pewno ugotujemy w terenie coś pysznego.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Kuchnia survivalowa, czyli co jeść by przetrwać

Kuchnia survivalowa to bardzo obszerny temat. W zasadzie trudno wskazać konkretne przepisy, produkty i triki bez wcześniejszego poznania miejsca, w którym przyjdzie nam gotować i roślinności, z której przyjdzie nam korzystać. Kuchnia survivalowa to też oczywiście wszelkiej maści pułapki, wnyki i „wilcze doły”, w które będziemy próbowali złapać nasz przyszły posiłek, który aktualnie biega jeszcze po łące lub lesie.

Podstawową częścią kuchni survivalowej będzie oczywiście ogień, więc dobrze jest zapoznać się z tym, jak bezpiecznie palić ognisko. By uzyskać przyjemny trzeszczący płomień, musimy jednak jakoś zacząć, a nie ma survivalu bez krzesiwa, więc przy okazji polecamy nasz poradnik o tym, jak używać krzesiwa.

Jeśli zbierzemy sobie kilka powyższych banałów do kupy, to wychodzi nam jasno, że do kuchni survivalowej musimy się zwyczajnie przygotować. Nie jest to coś, co opanujemy w pięć minut, a jeśli nie podróżujemy dużo i zaczynamy dopiero przygodę z taką tematyką, to wiedzy do przyswojenia będzie sporo.

Lasy różnią się od siebie występującą w nich florą, a co za tym idzie, różne mogą być w nich przydatne do rozpalenia ogniska rośliny. Różnie też może to wyglądać z podtrzymaniem zainicjowanego z mozołem ognia. Dobrze jest zatem wiedzieć, co będzie paliło się w danym lesie lepiej, a co gorzej. Survivalowcy mają też swoje triki na podtrzymanie ognia w niezbyt sprzyjających okolicznościach takich jak pora wilgotna. Wszak nie chodzi nam o to, by się uwędzić w dymie, tylko ogrzać i coś ugotować.

Dobrze też wiedzieć który korzeń i którą bulwę można ugotować i zjeść zamiast ziemniaka, a które pnącza i kłącza posłużą za przekąskę. Wszystkiego tego dowiecie się ze specjalistycznych dla regionu, w który się udajecie poradników, których przeczytanie powinno być obowiązkiem przed każdą wyprawą.

Podsumowanie

Gotowanie na ognisku i ogólniej rzecz ujmując gotowanie w terenie, jak wszystko w życiu, ma swoją specyfikę. Nie ma tu wielkiej filozofii ani tajemnicy i do całego przedsięwzięcia trzeba się po prostu dobrze przygotować. Poza zabraniem ze sobą odpowiedniego sprzętu do gotowania w terenie należy również mieć w głowie odpowiedni zasób wiedzy na temat lokalnego paliwa dla naszego ognia, możliwych do znalezienia rozpałek, okolicznych roślin jadalnych i niejadalnych oraz zwierzyny, którą w sytuacji ekstremalnej będziemy mogli wrzucić na przysłowiowy ruszt. Tematy idealne do zgłębiania na długie zimowe wieczory.

Jeśli gotowanie w terenie na modłę nieco ekstremalną nie jest dwa Was, to sprawdźcie nasz poradnik o tym, jaką kuchenkę turystyczną wybrać. Znajdziecie tam szeroki przegląd opcji alternatywnych dla ogniska i ochoczo bulgoczącego nad nim kociołka, w tym różnego rodzaju kuchenki turystyczne. Tak czy inaczej, powodzenia na szlaku. Oby Wam w brzuchach nigdy nie burczało!


Krzsztof Kuska autor combat.pl

Krzysztof Kuska

Od małego bardziej lubił Q niż Bonda. Jak dorósł nic się nie zmieniło. Tylko zabawki podrożały...


napisz do nas