Przed Wami kolejny artykuł z „zamaskowanego” cyklu. Tym razem przyjrzymy się kamuflażom stworzonym do użytku w gorącej i wilgotnej strefie równikowej. Przemierzając opasający nasz glob zerowy równoleżnik poskaczemy po tropikalnych pacyficznych wyspach i popłyniemy w górę rzeki Kongo, ku conradowskiemu „jądru ciemności”. Odwiedzimy też, i to nawet kilkukrotnie, Indochiny. Pozwoli to nam rzucić okiem na sześć wzorów tropikalnego maskowania. Do dzieła zatem.

1. Duck hunter, czyli dżunglowy kamuflaż wujka Sama
2. Lizard, czyli jaszczur prosto z dżungli
3. Tiger stripe, czyli good morning Vietnam!
4. Leopardzie cętki, czyli Afryka dzika
5. K-17, czyli dżunglowy kamuflaż z Wietnamu
6. Multicam tropic, czyli młodszy brat klasyka

dżungla

Duck hunter, czyli dżunglowy kamuflaż wujka Sama

kamuflaż duck hunter

Żołnierz piechoty morskiej w kamuflażu duck hunter/Źródło: pinterest.com

Terminem duck hunter określa się zwykle całą rodzinę kamuflaży. Za jej „ojca” uchodzi amerykański drugowojenny wzór US M1942. To maskowanie wykorzystywała walcząca na Pacyfiku piechota morska. Tamtejszy „teatr operacyjny” składał się z setek mniejszych lub większych wysepek, zamienionych przez Japończyków w twierdze. Zwykle porastał je gęsty, tropikalny las. Skłoniło to amerykańskich wojskowych do opracowania kamuflażu, który pozwalałby noszącym go żołnierzom jak najlepiej „wtapiać” się w tamtejszą gęstą, bujną roślinność.

Wybrano wzór stworzony przez Norvella Gillespie. Powstał on poprzez naniesienie na jasnozielone tło ciemnozielonych oraz brązowych plam. Tylko w 1942 roku generał MacArthur zażądał 150 000 „kaczych" mundurów.

Wzór M 1942, nazywany też frogskin, był wykorzystywany nie tylko przez Amerykanów. Przez pięćdziesiąt powojennych lat różne jego wariacje na swoich grzbietach nosili Holendrzy, Indonezyjczycy, żołnierze Południowego Wietnamu, Południowej Korei, Turcji, Meksyku, Kolumbii, Chin, Hondurasu i Iranu. Jak widzimy, duck hunter cieszył się sporą popularnością.

Lizard, czyli jaszczur prosto z dżungli

kamuflaż lizard

Lizard/źródło: warrelics.eu

TAP47, nazywany też camouflage the leopard lub lizard, jest francuską modyfikacją drugowojennego brytyjskiego wzoru brushstroke. Od angielskiego pierwowzoru odróżnia go orientacja barwnych „maźnięć” – Francuzi nanosili je raczej w osi poziomej niż pionowej. Kamuflaż skomponowano przez nałożenie na tło koloru khaki brązowych oraz zielonych pasów. „Jaszczurkę” wielokrotnie zresztą modyfikowano, dostosowując ją do warunków panujących w różnych teatrach operacyjnych.

Francuskie wojny kolonialne

TAP47, powstały około 1951 roku, był wykorzystywany przez francuskich spadochroniarzy podczas pierwszej wojny indochińskiej (1946-1954) i wojny algierskiej (1954-1962). W obu tych konfliktach celem Republiki było utrzymanie swoich posiadłości kolonialnych i obie te wojny zostały przez nią przegrane.

Punktem zwrotnym pierwszej był oczywiście upadek twierdzy w dolinie Dien Bien Phu. Broniona m.in. przez osławioną Legię Cudzoziemską została zdobyta po niemal dwumiesięcznym, krwawym oblężeniu.

Trwająca długie lata, niezwykle brutalna wojna algierska dzieli nawet samych Francuzów. Gdy Charles de Gaulle zamierza zakończyć konflikt, kręgi prowojenne zawiązują spisek. Jego celem jest odsunięcie do władzy „pacyfistycznego” prezydenta. Zamach stanu kończy się jednak fiaskiem. Generał, chcąc uderzyć w poczucie dumy spiskujących żołnierzy, zakazuje noszenia TAP47 – znaku rozpoznawczego dumnej elity francuskiej armii.

Ciekawostka – nazwa lizard, funkcjonująca głównie wśród kolekcjonerów i historyków, wzięła się do algierskiego przezwiska, którym ochrzczono noszących TAP47 spadochroniarzy.

Hit eksportowy

Dodajmy, że TAP47 stał się kamuflażem globalnym. Kopiowano i modyfikowano go niemal pod każdą szerokością geograficzną. Portugalczycy stworzyli nawet własny odpowiednik, zmieniając jednak układ pasów z wertykalnego na horyzontalny. Mutacji francuskiego oryginału używano w krajach Afryki Zachodniej, Sudanie, na Kubie, w Angoli, Jugosławii, Grecji, Iraku, Syrii, Brazylii i nawet w Rosji.

Camouflage the leopard zainspirował też armię Wietnamu Południowego do stworzenia Sọc Răn, czyli pasiastego munduru nazywanego przez Amerykanów… tiger stripe.

Tiger stripe, czyli good morning Vietnam!

kamuflaż tiger stripe

John Wayne w kamuflażu tiger stripe/źródło: kadr z filmu „Zielone berety"

Pokryte TAP47 mundury tenue du leopard trafiają do Indochin już w latach 50. Francuskie władze kolonialne dostarczają je lojalnym Republice Wietnamczykom. W latach 60. armia Republiki Wietnamu (czyli Wietnamu Południowego) wyposaża swoje jednostki specjalne w zmodfikowane francuskie lizardy. Zmiany sprowadzają się do nasycenia wzoru intensywniejszymi odcieniami zieleni.

Kamuflaż po dostosowaniu do tropikalnych, wietnamskich warunków sprawdza się doskonale. Szybko też wpada w oko „amerykańskim doradcom”. „Tygrysie” mundury noszą zarówno żołnierze elitarnych formacji – US Army Special Forces, Navy SEAL i Marine Recon – jak i chcący zgrywać twardzieli „dekownicy” z jednostek tyłowych. „Po godzinach” oblegają oni sajgońskie bary, wlewają w siebie kolejną „33-kę" i puszczają oczka od tamtejszych piękności.

Mundury są szyte na miejscu i przez kolejne wojenne lata ewoluują. Zielonkawe i brązowawe maźnięcia raz są szersze, a raz węższe, raz ciemniejsze, a raz jaśniejsze. Czasami się je zagęszcza, a czasami „rozrzedza”.

Podobnie jak w przypadku wzoru TAP47 tiger stripe wykorzystywano na całym świecie. Swoją wersję mieli Tajowie, Ekwadorczycy i Salwadorczycy. „Tygrysie pasy” wykorzystywały także wojska Gujany, francuska Legia Cudzoziemska, rosyjskie MSW i amerykańscy „specjalsi” w Afganistanie. Filipińscy komandosi czynią to po dziś dzień.

Leopardzie cętki, czyli Afryka dzika

Żołnierze z dywizji Kamanyola

Żołnierze z dywizji Kamanyola/źródło: reddit.com

Na początku lat 70. w Zairze (dawne Kongo Belgijskie, obecnie Demokratyczna Republika Konga) powstaje pewien interesujący wzór maskowania. Dzięki nałożeniu na jasnozielone lub ciemnobrązowe tło charakterystycznych, ciemnoszarych cętek zakamuflowany mundur zaczyna przypominać skórę leoparda.

Koleje partie tych szytych najpierw w Belgii, później zaś w Azji mundurów trafiają głównie do żołnierzy z dywizji Kamanyola – oczka w głowie Mobutu Sese Seko, „koguta kryjącego wszystkie kurki”. Ta „elitarna” i lojalna jednostka, szkolona przez północnych Koreańczyków (!), była rodzajem przybocznej gwardii dyktatora, jego „polisą ubezpieczeniową”. Jednak w 1978 roku, w trakcie walk w kongijskiej prowincji Shaba, została rozbita przez prosowieckich bojówkarzy z FNLC (Front de libération nationale congolaise). Dopiero wsparcie belgijskich i francuskich wojsk pozwoliło pokonać rebeliantów i, być może, uratowało reżim „Walecznego Koguta".

K-17, czyli dżunglowy kamuflaż z Wietnamu

Kamuflaż K-17

Kamuflaż K-17/źródło: daydaynew.com

W 2017 roku Wietnamska Armia Ludowa wprowadziła K-17 – nowy kamuflaż, a w zasadzie całą ich rodzinę. Wzór przeznaczony dla wojsk lądowych powstał poprzez naniesienie na bladozielone tło warstw ciemnozielonych, brązowych i czarnych plamek.

Wielu Wietnamczyków krytykuje K-17, twierdząc, że jest on nieudaną kopią niemieckiego flecktarna i japońskiego Jietai. Niewiele więcej o tym wzorze wiadomo.

Multicam tropic, czyli młodszy brat klasyka

kamuflaż Multicam tropic

Multicam tropic/źródło: medium.com

O multicamie słyszeli pewnie wszyscy. Kamuflaż został zaprojektowany dla armii amerykańskiej i pomyślany jako możliwie uniwersalny, zachowujący swoje maskujące właściwości w rozmaitych strefach klimatycznych. Jego wprowadzenie miało odciążyć system logistyczny i tym samym zwiększyć mobilność US Army.

Szybko jednak dostrzeżono, że multicam nie jest tak do końca multi. Nie najlepiej radzi sobie np. w lasach tropikalnych strefy równikowej. Nic dziwnego. W jego standardowej wersji dominują raczej odcienie żółci i jasnego brązu, a więc niezbyt „dżunglowe" barwy.

Twórca kamuflażu, firma Crye Precision, postanowiła coś z tym fantem zrobić. W 2013 roku opracowała więc kilka kolejnych „multi-wzorów”, w tym jeden przeznaczony do użytku właśnie w lasach tropikalnych. Kamuflaż powstał z połączenia pięciu kolorów: oliwkowego, jasnozielonego, zielonego, ciemnobrązowego i ciemnozielonego. Jak widać, istotnymi elementami mulitcamowej palety są barwy ciemne. Nie powinno to nas dziwić – w dżungli, z racji na niezwykle gęstą roślinność, często panuje mrok.

Zwróćmy uwagę na jeszcze jedną rzecz. Multicam tropic, podobnie jak jego „rodzeństwo”, bardzo dobrze wtapia w tło na krótkim dystansie. Tak, powiedzmy, do 20 metrów. Jednak, gdy zwiększymy dystans do na przykład 50 metrów, misterna mozaika wielu drobnych plamek zaczyna się zlewać, a noszący staje się jednolicie ciemnozieloną plamą. Równie dobrze mógłby więc założyć, dajmy na to, klasyczny, oliwkowy mundur. A to feler…


autor jakub buźniak

Jakub Buźniak

Pasjonat historii, geopolityki i, w mniejszym stopniu, wojskowości. Dużo czyta, czasem trochę myśli. O swoim prywatnym życiu nie będzie pisał, bo ma świadomość, że nikogo takie wynurzenia nie interesują.


napisz do nas