W tym poradniku spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, jak zacząć przygodę z górami. Rzecz z pozoru może wydawać się trywialna, ale wcale taką nie jest. Każdy początkujący musi sobie parę rzeczy uzmysłowić i na parę pytań odpowiedzieć. Niniejszy poradnik ma w tym pomóc. Jak to zatem jest z tym chodzeniem po górach?

mężczyzna w górach

Spis treści:
1. Chodzenie po górach jest zdrowe
 a. Chodząc po górach spalamy kalorie
b. Chodząc po górach wzmacniamy mięśnie i wyciszamy umysł
2. Jak się dobrze przygotować do chodzenia po górach?
 a. Wyleczyć kontuzje
 b. Ćwiczyć
3. Trzymaj się ciepło, czyli chodzenie po górach zimą
4. Co zabrać w góry?
 a. Odzież do chodzenia po górach
 b. Kijki do chodzenia po górach
5. Chodzenie po górach z GPS-em
6. Chodzenie po górach – jak zacząć? Parę pytań i kilka odpowiedzi
 a. Jak bezpiecznie chodzić po górach?
7. Technika chodzenia po górach
8. Chodzenie po górach w ciąży – czy to aby dobry pomysł?
9. Czy po górach można chodzić w nocy?
 a. Sytuacja awaryjna
10. Czy z psem można chodzić po górach?
11. Co jeść, gdy chodzimy po górach?
 a. Posiłek po marszu
12. Krótkie podsumowanie

Chodzenie po górach jest zdrowe

Zacznijmy od sprawy chyba najważniejszej – chodzenie po górach korzystnie wpływa na nasze zdrowie. Tak, wiem, to banał. Ale i o banałach warto od czasu do czasu przypomnieć. W góry powinni jechać astmatycy i wszyscy ci, którzy mają problemy z układem oddechowym. Także alergicy i chorujący na atopowe zapalenie skóry poczują się wśród wyniosłych szczytów znacznie lepiej. Tamtejsze powietrze jest bowiem wolne od alergenów, a klimat korzystnie wpływa na produkcję czerwonych krwinek. To nie wszystko. Jeśli macie problemy z tarczycą, doskwiera Wam anemia lub niedokrwistość, na urlop wybierzcie się właśnie w góry.

Chodząc po górach spalamy kalorie

To oczywiście nie wszystko. Pokonywanie oplatających szczyty szlaków pozwala schudnąć. Zastanawialiście się, ile kalorii spalamy chodząc po górach? Sporo. Szacuje się, że godzinny marsz po połoninach pozwoli nam spalić circa 547 kcal. Przypominam, że tabliczka czekolady ma ich około 500. Ale to nie wszystko. Jeśli podczas marszu dźwigamy na grzbiecie wypchany plecak, namiot, karimatę itp. zapotrzebowanie organizmu wzrasta i wartość spalania wynosi już 630 kcal. Pamiętajmy, że to wartości uśrednione. Nasze organizmy różnią się od siebie i nieco inaczej reagują na wysiłek. Niemniej chodzenie po górach to świetny sposób na zrzucenie kilku zbędnych kilogramów.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Chodząc po górach wzmacniamy mięśnie i wyciszamy umysł

Zdobywanie szczytów i schodzenie w zacienione doliny aktywizuje też sporo grup mięśniowych, wzmacniając je i rozbudowując. Największy wycisk dostają oczywiście nogi, ale i też wszelkie „stabilizatory”, a więc brzuch i przede wszystkim grzbiet. Jeśli chcecie wzmocnić ciało i przygotować je na trud górskich wędrówek, zawczasu zacznijcie ćwiczyć. A co konkretnie? Za moment odpowiem.

Ale góry to nie tylko mięśnie i natleniona krew, to także wytchnienie dla ducha. Spacery dolinami i halami, wspinaczka na szczyty, noce pod gwiazdami pomogą odzyskać psychiczną równowagę, oczyścić umysł, wyciszyć emocje. Dobroczynny wpływ gór odczują zwłaszcza mieszczuchy. W końcu labirynt z betonu i asfaltu nie jest naszym naturalnym środowiskiem. Na dłuższą metę przytłacza i męczy, drenuje z życiowej energii. Współczesnym miastom brak też kojącej harmonii i ludzkiej skali. Są ogromne, pełne pnących się w niebo kolosów z betonu i szkła, jazgotliwe, rozwibrowane, zamieszkiwane przez coraz bardziej zobojętniałych, gnających gdzieś ludzi.

W górach jest inaczej. Natura, pełna harmonijnej monumentalności, fascynuje nas ale i koi, uspokaja, wycisza. Jej surowe piękno pozwala wyrwać się na moment z wiru praktycznożyciowych bolączek, uciec od codziennych trosk o awans, pieniądze, prestiż, powodzenie. Także przyjeżdzający tu ludzie (Zakopane z ich Krupówkami pomińmy łaskawym milczeniem) są chyba inni, życzliwsi i łagodniejsi. Może to właśnie góry tak na nich wpływają?

Ale dość już tych roztrząsań. Wróćmy do spraw bardziej przyziemnych.

Jak się dobrze przygotować do chodzenia po górach?

skały

Góry potrafią dać w kość. Chcąc się z nimi zmierzyć, musimy się przygotować.

Wyleczyć kontuzje

Przede wszystkim nim zaczniemy wspinać się ku majaczącym w oddali turniom, doleczmy wszystkie kontuzje. Zadbajmy zwłaszcza o stawy i mięśnie. Zbagatelizowany uraz potrafi podczas wysiłku odezwać się bólem tak ostrym i dokuczliwym, że wszystkie nasze turystyczne plany natychmiast spalą na panewce. W najgorszym razie odnowią się stare kontuzje.

Jeśli zatem doskwiera Wam kostka lub kolano, przed wypadem w góry skonsultujcie się z lekarzem, wypytując go, czy wspinaczka nie pogorszy jeszcze sprawy. Jeśli nie będzie widział przeciwwskazań, tak czy inaczej zabierzcie ze sobą, na wszelki wypadek, opaskę uciskową lub usztywniającą oraz maść przeciwbólową. Możecie też zajrzeć do gabinetu fizjoterapeuty.

Ćwiczyć

Kolejna kwestia to nasza kondycja fizyczna. Aby podjąć wyzwanie rzucone przez góry, trzeba wzmocnić mięśnie. Jeśli, z takich czy innych względów, nie jesteście w formie, przed wyprawą w góry warto to zmienić. Istotny będzie zwłaszcza trening siłowy.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Dobrym pomysłem będzie na przykład wchodzenie po schodach. Zarzućcie na ramiona plecak z kilkunastokilogramowym obciążeniem i zacznijcie pokonywać kolejne piętra. Wykonajcie kilka takich interwałów – forsowna wspinaczka klatką schodową i odpoczynek w drodze na parter. Ten rodzaj treningu ma i tę zaletę, że prócz wzmacniania mięśni poprawia także pracę układu krwionośnego i oddechowego. Słowem, poprawia naszą wydolność. Do tego, rzecz jasna, przydadzą się też przysiady z obciążeniem – najpierw mniejszym, później większym.

Warto też pamiętać o rozciąganiu i ćwiczeniach aerobowych wzmacniających stawy.

Trzymaj się ciepło, czyli chodzenie po górach zimą

spacer zimą

A jeśli w góry wybieramy się zimą? Czy taka eskapada wymaga jakichś specjalnych przygotowań? Jak łatwo się domyślić, odpowiedź jest twierdząca. Tu kluczowe będą tak umiejętności, jak wiedza oraz ekwipunek. No i rozwaga, rzecz jasna. Przede wszystkim nie możemy lekceważyć ostrzeżeń TOPR-u i GOPR-u. Pamiętajmy, że zimą część dostępnych wcześniej szlaków jest zamykana. Lawiny lub naprawdę trudne podejścia wyłączają je z „gry”. Dlatego nim gdzieś wyruszymy, sprawdźmy, które szlaki są aktualnie dostępne.

Kolejna istotna rzecz, to czas, który mamy do dyspozycji. Dni są krótsze i jasno jest ledwie przez kilka godzin. Ponadto są takie miejsca, w których nie wolno przebywać po zmroku.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Musimy też wspomnieć o wiatrach. W górach wieją one cały rok, i cały rok trzeba mieć to na uwadze. Jednak to w zimowe miesiące mogą dać nam solidnie w kość. Gdy osiągną prędkość na poziomie 15-25 km/h, temperatura odczuwalna spadnie o 10°C.! Bez odpowiedniego stroju możemy naprawdę z(a)marznąć. To jednak nie wszystko. Temperatura spada też wraz ze wzrostem wysokości. Możemy śmiało przyjąć, że po każdych 100 metrach wspinaczki obniży się ona o 0,6°C.

Przygotowując się do zimowego wypadu w polskie góry, wkalkulujmy sobie większą ilość śniegu, oblodzone skalne stopnie i wędrówkę przy silnym wietrze i w temperaturze nawet -10 czy -20°C.

Przeczytaj również:

Jak zacząć się wspinać – kilka uwag dla początkujących

Jaki nóż składany wybrać – poradnik niezbyt długi, ale treściwy

Co zabrać w góry?

śpiwór i karmiata

Wiemy już, jak złapać formę i na co zwracać uwagę zimą. Teraz przyjrzyjmy się, jaki sprzęt pomoże cieszyć się górskimi krajobrazami.

Odzież do chodzenia po górach

Tu powinniśmy rozważyć dwa przypadki: strój na miesiące ciepłe oraz zimne. Zacznijmy od pierwszego wariantu. Jak zwykle najważniejsze są buty. Powinny być wygodne, wykonane z mocnych materiałów oraz wyposażone w grubą podeszwę o „ciężkim”, przyczepnym bieżniku. Najlepszym wyjściem będzie oczywiście zakup obuwia trekkingowego, stworzonego specjalnie na takie eskapady.

Mówiąc w skrócie górskie buty powinny:

  • chronić stopy przed oddziaływaniem nawierzchni, często twardej i nierównej,
  • osłaniać przed „potykaczami” (różnymi korzeniami i kamykami),
  • usztywniać kostkę,
  • chronić stopy przed zamoknięciem,
  • oddychać, czyli odprowadzać wilgoć,
  • trzymać się gruntu, także nierównego i śliskiego,
  • zapewniać komfort termiczny.

Prócz butów do plecaków wrzućmy kilka oddychających koszulek, polar, softshell, coś przeciwdeszczowego, krótkie spodenki oraz, oczywiście, spodnie długie, choćby tzw. bojówki. Rzeczy powinny przede wszystkim dawać nam komfort cieplny i odprowadzać wilgoć. Niech będą też wygodne – nie chcemy, by przyjemność płynącą ze spacerów psuły nam obtarcia i odparzenia.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Przejdźmy teraz do ubioru zimowego. Tu proponuję uciec się do rozwiązania klasycznego, czyli „na cebulkę”. Ale uwaga! Kolejne warstwy, które będziemy nakładali powinny być przemyślane i zharmonizowane z innymi. Pozwoli to zachować wspomniany już kilkukrotnie komfort termiczny oraz odprowadzać pot, który niechybnie pojawi się podczas wysiłku. Nim przejdziemy do listy zimowych warstw, jeszcze jedna rzecz – nie korzystajmy z odzieży bawełnianej. Jej włókna chłoną wilgoć i długo schną, w efekcie wychładzając organizm. Zrezygnujmy zatem z takich rzeczy i zastąpmy je odzieżą syntetyczną. A teraz wspomniana lista:

  • Bielizna termoaktywna – grzeje i odprowadza pot. Warto nabyć komplet z dodatkiem wełny merynosów.
  • Pierwsza warstwa grzewcza – sweter lub polar. Tu wiele tłumaczyć nie trzeba.
  • Warstwa chroniąca przed wiatrem – np. softshell. Osłaniamy się przed wiatrem i lekkim deszczem. Jeśli jest bardzo ciepło, nie zakładamy kolejnych warstw.
  • Druga warstwa grzewcza – kurtka puchowa. Do gry wchodzi ciężka artyleria. Jeśli powietrze jest mroźne, opatulamy się w „puchówkę”. Gdy będzie nam za gorąco, na przykład w czasie ostrego marszu, ściągamy ją. Powinna więc być lekka i kompaktowa. Ułatwi to „logistykę”.
  • Warstwa przeciwdeszczowa i „przeciwwiatrowa” – ostatni element górskiego ubioru. Ma chronić przed intensywnym deszczem, śniegiem i wiatrem. Zakładamy ją zatem w ekstremalnych warunkach lub gdy będziemy przemierzać wyższe partie gór. Kurtka powinna być, rzecz jasna w miarę możliwości, lekka i łatwa w transporcie – w końcu sporo czasu spędzi w plecaku.

Kijki do chodzenia po górach

Kolejnym elementem górskiego „rynsztunku” są kijki trekkingowe. Ułatwiają marsz, odciążają nas i nasze kolana. Na co zwrócić uwagę wybierając ten sprzęt? W zasadzie pod uwagę powinniśmy wziąć tylko jeden parametr – nasz wzrost. Sprawa jest więc prosta. Im wyżsi jesteśmy, tym dłuższych kijków potrzebujemy.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Wspomnijmy o jeszcze jednej, drobniejszej kwestii – o regulacji długości kijków. Jeśli nabyliśmy model, który daje taką możliwość, pamiętajmy, że na szlaku z pewnością przyjdzie nam manipulować tym parametrem. Wspinając się będziemy chcieli, by kijki były krótsze, a schodząc, by były dłuższe.

Ostatnia uwaga – jak dobrać właściwą długość kijów trekkingowych? Jest to stosunkowo proste. Kij ma właściwą długość wtedy, gdy trzymając go blisko nogi, nasze ramię jest zgięte pod kątem 90° w stawie łokciowym. W przypadku kijków regulowanych to właśnie w taką długość powinniśmy celować.

Chodzenie po górach z GPS-em

telefon z GPS-em

Prócz odpowiedniej odzieży, kijków, plecaka i całej reszty wyprawowego sprzętu, w góry warto wziąć odbiornik GPS. Urządzenie pomoże trzymać się szlaku, a w razie kłopotów ustali położenie, co znacznie ułatwi ratownikom ich pracę. Wybierając nawigację zadbajmy, by była niezawodna oraz dość dokładna. Odbiornik powinien mieć pojemną baterię, zasobną pamięć (umożliwi to wgrywanie map i działanie w trybie offline) oraz wodoszczelną i wstrząsoodporną obudowę. Wybierając konkretny model możemy też zadbać, by posiadał kilka dodatkowych funkcji: planowanie trasy, pomiar temperatury powietrza, pomiar ciśnienia, określenie wysokości terenu.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Ale na odbiornik GPS nie musimy wydawać ani złotówki. Mamy go przecież w telefonie. Nie jest on może aż tak dokładny, ale zazwyczaj zupełnie wystarczający. Chcąc wykorzystać telefon w tej roli, musimy po prostu ściągnąć odpowiednią aplikację. Rzućmy okiem na dwie z nich:

  • Mapa-turystyczna.pl – to polska aplikacja będącą nakładką na Mapy Google. Z łatwością wyznaczymy tu trasę, jednak może ona przebiegać jedynie w ramach szlaku. W efekcie otrzymamy modyfikowalny przebieg trasy, jej profil, szacunkowy czas przejścia, a także informację o punktach GOT. W Mapie Turystycznej zaznaczone są również schroniska i niektóre atrakcje (np. jaskinie). Aplikacja obejmuje zasięgiem szlaki polskie oraz (przygraniczne) czeskie i słowackie. Dostępna w wersji mobilnej i desktopowej.
  • Locus map – to narzędzie oferuje nam bardzo dokładne mapy z zaznaczonym przebiegiem nie tylko szlaków turystycznych, ale także rowerowych, biegówkowych oraz sieć rzadziej uczęszczanych dróg. Pamiętajmy tylko, by zmienić początkowe ustawienia aplikacji. Domyślnie pokazuje ona szlaki jako kropki w przekłamanych kolorach. Pozbędziemy się tego zmieniając mapę w Menedżerze i wybierając np. Hike & Bike. Jeśli lubicie skróty i leśne ścieżki, nie znajdziecie nic lepszego. Aplikacja umożliwi zaplanowanie trasy, poinformuje o dystansie do pokonania oraz pokaże, ile czasu zajmie Wam wędrówka. Wersja płatna dodatkowo określi profil trasy i zsumuje podejścia oraz zejścia.

Chodzenie po górach – jak zacząć? Parę pytań i kilka odpowiedzi

droga wśród wzgórz

W tej części poradnika odpowiemy na kilka pytań, często stawianych przez niezbyt doświadczonych miłośników chodzenia po górach. Zaczniemy od kwestii szalenie istotnej, czyli od bezpieczeństwa.

Jak bezpiecznie chodzić po górach?

Tu nie będziemy odkrywać na nowo Ameryki, sięgniemy po prostu do porad specjalistów, czyli GOPR-u. A brzmią one tak:

  • Korzystajmy tylko i wyłącznie z oznakowanych tras turystycznych, rowerowych lub narciarskich.
  • Cały czas starajmy się zachować orientację w terenie, czyli w stronach świata oraz kierunkach, w których biegnie nasz szlak. Zapamiętajmy też, czy prowadzi on przez grzbiety, polany, hale, obszary lesiste itd.
  • Stale śledźmy czas, który upłynął od wyjścia w trasę. Dzięki temu będziemy mogli podjąć decyzję czy zawrócić, skracać drogę lub kontynuować marsz. A zatem, jeśli po przejściu powiedzmy połowy planowanego dystansu mamy już dość, po prostu zawróćmy.
  • Miejmy na uwadze pogodę. Jeśli ta zacznie się pogarszać, czym prędzej poszukajmy schronienia. Pamiętajmy jednak, aby w takich okolicznościach korzystać wyłącznie ze szlaków turystycznych. Inne drogi łatwo mogą stać się pułapkami.
  • Jeśli w górach leży śnieg, unikajmy stromych stoków i żlebów. Tamtędy mogą zejść lawiny.
Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

A gdy zgubimy szlak, GOPR doradza, by:

  • Ustalić kierunek, z którego przyszliśmy.
  • Określić, kiedy mijaliśmy ostatni znak na szlaku i kiedy to mniej więcej było.
  • Przyjrzeć się formacji skalnej, na której się znajdujemy.
  • Przyjrzeć się mapie (jeżeli ją oczywiście mamy) i z pomocą kompasu ustalić kierunek, w którym szlak powinien prowadzić.
  • Jeśli wędrujemy w grupie, nie rozdzielajmy się. Jeśli chcemy poszukać szlaku, wyznaczmy do tego dwie lub trzy osoby. One także powinny trzymać się razem.

A jak rozpęta się burza, GOPR sugeruje, by:

  • Unikać grani, odsłoniętych grzbietów, wzniesień i wierzchołków gór, samotnych drzew.
  • Zawsze schodźmy w niższe partie gór. Jeśli nie ma takiej możliwości, przykucnijmy, usiądźmy na plecaku, zwińmy się w kłębek lub nawet połóżmy na ziemi.

Technika chodzenia po górach

mnóstwo skał

Czas na słowo o technice. Zacznijmy od wejść, czyli od chodzenia pod górę.

Przede wszystkim powinniśmy stawiać małe kroki. Nie obciążają tak kolan. Jeśli będziemy musieli np. nad czymś przejść, pokonać rozpadlinę itp. upewnijmy się, że noga, z której się wybijamy stabilnie stoi i że starczy nam sił. W terenie mniej stromym stawajmy na całych stopach. Odciążymy w ten sposób łydki. Wspinajmy się lekko pochyleni do przodu. Jeśli zrobi się naprawdę stromo, stąpajmy na czubkach stóp. Możemy też spróbować stawiać stopę ukośnie. Odciąży to odrobinę kostki.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Schodząc także stawiajmy małe kroki. Pomoże to zachować równowagę i oszczędzi stawy. Kierując się w dół obciążajmy przednią część stopy. Jeśli teren pozwala, schodźmy serpentyną, trawersujmy. Jest to czasochłonne, ale i wygodne, gdyż nie wymaga ciągłego hamowania.

Chodzenie po górach w ciąży – czy to aby dobry pomysł?

kobieta w ciąży

Czy brzemienna może chodzić po górach? Zasadniczo tak, o ile ginekolog wyraźnie tego nie zakaże. Należy jednak unikać wspinania się powyżej 3000 metrów n.p.m. Zaznaczmy jednak, że najwyższy szczyt w Polsce, Rysy, ma 2503 metry n.p.m. Tatry, Sudety i inne „krajowe” pasma są więc jak najbardziej w zasięgu ciężarnych. Pamiętajmy też, aby kobieta w ciąży nie zostawała na szlaku sama. Wysiłek oraz nieco odmienne warunki mogą mieć nieprzewidziane konsekwencje. Brzemienna nie powinna też nosić ciężkiego plecaka.

Choć dla kobiet w ciąży nie wyznacza się specjalnych szlaków, spośród istniejących mogą one wybrać te najłatwiejsze, pokonywane najczęściej przez osoby starsze. No i zawsze można skorzystać z wyciągów.

Przeczytaj również:

Jedzenie na wyjazd bez lodówki

Gotowanie w terenie, czyli posiłek z ogniska

Czy po górach można chodzić w nocy?

zorza

Oczywiście, że można. Może się też zdarzyć tak, że noc zastanie nas na szlaku, bo zabłądziliśmy lub niewłaściwie oszacowaliśmy czas potrzebny na dotarcie do schroniska lub obozu. A może po prostu chcemy wspiąć się na szczyt, by podziwiać wschód słońca? Tak czy inaczej, do nocnej wędrówki warto się przygotować, nawet jeśli jej nie planujemy. Jak to zrobić?

Przede wszystkim powinniśmy mieć przy sobie latarkę. Najlepiej czołową. Oświetli nam drogę, pomoże rozbić obóz. Specyfika konstrukcji „czołówki” sprawia, że jest kompatybilna z kijkami trekkingowymi. Nie będzie też przeszkadzać na przykład przy wbijaniu śledzi lub przetrząsaniu plecaka. Pamiętajmy jednak, aby w zanadrzu mieć zapas baterii i, tak na wszelki wypadek, awaryjne źródło światła – choćby kompaktową, ręczną latarkę. Prócz źródeł światła miejmy przy sobie krzesiwo, koc termiczny (nazywany też folią NRC) lub śpiwór ratunkowy. Ten sprzęt nie waży wiele, a w kryzysowej sytuacji może uratować skórę.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Jeśli planujemy nocny marsz, pamiętajmy, by odpowiednio się ubrać. Najistotniejszym czynnikiem, który musimy uwzględnić, jest oczywiście temperatura. Tu, zwłaszcza zimą, przyda się nam kurtka puchowa (wspomniana wyżej piąta warstwa). Osłońmy również dłonie i stopy. Te „peryferia” bardzo szybko tracą ciepło. Grube skarpety i rękawiczki na pewno się przydadzą.

Sytuacja awaryjna

A jeśli znajdziemy się w awaryjnej sytuacji? Silny wiatr, słaba widoczność lub zmęczenie uniemożliwią dalszą nocną wędrówkę? I taką możliwość musimy brać pod uwagę. Jeżeli z góry założyliśmy, że czeka nas nocleg w terenie, to po prostu rozbijamy obóz. Jeżeli jednak niczego takiego nie zakładaliśmy, musimy jak najszybciej znaleźć schronienie, i to takie, które osłoni nas przed wiatrem, deszczem lub śniegiem i pozwoli utrzymać stałą temperaturę. Rozglądajmy się za wiatami turystycznymi, szałasami, w ostateczności za jaskiniami, rozpadlinami lub skalnymi szczelinami. Możemy też improwizować, wykorzystując sprzęt, który mamy w plecaku – awaryjne śpiwory i folie NRC.

Sytuacja może się zrobić naprawdę niebezpieczna, gdy nieplanowany biwak będziemy musieli zorganizować zimą. W trudnych warunkach, przy spadającej temperaturze i lodowatym wietrze możemy się bardzo szybko wychłodzić. Stąd krok do hipotermii. Tu ciepła odzież i osłona będą niezbędne. Jeśli zostaniemy zmuszeni, by w takich warunkach szukać schronienia, pamiętajmy o wspomnianych już grotach i szczelinach skalnych. A jeśli wędrujemy przez zaśnieżone okolice, postarajmy się wykopać w śniegu jamę. Jest to bardzo pracochłonne, ale osłoni nas przed wiatrem i pomoże utrzymać stałą temperaturę.

Czy z psem można chodzić po górach?

pies na smyczy

Odpowiedź na powyższe pytanie brzmi: to zależy. Teoretycznie górskie Parki Narodowe są dla czworonogów zamknięte. Prawo jest tu nieubłagane. W Polsce istnieje całkowity zakaz wstępu czworonogów do Parków Narodowych, co reguluje ustawa z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody, Dz.U. 2004 nr 92 poz. 880. Jednak ostateczna decyzja należy do dyrekcji parku. Dlatego też psy mogą wchodzić na teren przynajmniej trzech obiektów tego typu. Mowa tu o Karkonoskim Parku Narodowym, Magurskim Parku Narodowym i Parku Narodowym Gór Stołowych.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Właściciele psów mogą więc odwiedzić m.in. Góry Sowie, Góry Izerskie, Góry Bialskie/Złote/Bardzkie/Bystrzyckie/Orlickie/Wałbrzyskie, Masyw Śnieżnika i okolice, Góry Stołowe, Beskid Śląski i Żywiecki (z wyłączeniem Babiogórskiego Parku Narodowego) i Tatry, ale tylko Ścieżkę pod Reglami oraz Dolinę Chochołowską.

Co zabrać na taką „psią” wyprawę? Wymieńmy najniezbędniejsze rzeczy:

  • Oczywiście psie szelki – niech będą wygodne i nie krępują ruchów, ale jednocześnie niech przylegają do ciała czworonoga.
  • Dłuższą smycz, najlepiej z absorberem pochłaniającym energię szarpnięcia.
  • Książeczkę zdrowia psa (z listą aktualnych szczepień).
  • Miskę i zapas wody. Ta ostatnia jest szczególnie ważna, zwłaszcza jeśli zamierzamy wędrować latem. Zawsze doliczajmy też do naszego zapasu wody zapas psi.
  • Coś do jedzenia, a więc karmę lub smakołyki. To szczególnie ważne, gdy planujemy dłuższy marsz. Pamiętajmy jednak, aby czworonóg nie jadł tuż przed wysiłkiem (może się to dla niego źle skończyć). Posiłek podajmy mu na kilka godzin przed wyruszeniem na szlak. No i jakąś godzinę po zakończeniu marszu.
  • Kaganiec, najlepiej taki, który umożliwia swobodne zianie i picie.
  • Coś na kleszcze.
  • Worki na odchody.
  • Zimą nie zapomnijmy o ubraniu (o ile pies je nosi).
  • A my weźmy pas biodrowy lub piersiowy. Przypniemy do niego smycz i będziemy mieli wolne ręce.

Na zakończenie wspomnijmy jeszcze o dwóch sprawach, które znacznie ułatwią chodzenie po górach z czworonożnym towarzyszem. Po pierwsze warto uważnie przyglądać się swojemu pupilowi. Jeśli gdzieś na szlaku zacznie przysiadać, kłaść się lub po prostu nie będzie chciał dalej iść, będzie to oznaczać, że ma dość i chce odpocząć. W takich sytuacjach warto psa posłuchać i dać mu nieco odetchnąć. Pamiętajmy też, zwłaszcza w gorące dni, że musi on pić.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Po drugie uwzględnijmy możliwości naszego pupila. Nie każda rasa pokona z nami dziesiątki kilometrów. Uważajmy też na trudniejszych, bardziej stromych odcinkach. Psy nie zostały stworzone do wspinaczki. No i najzwyczajniej w świecie mogą mieć lęk wysokości.

Co jeść, gdy chodzimy po górach?

jaskinia

Chodzenie po górach wzmaga apetyt. To stare porzekadło jest oczywiście prawdziwe – pokonywanie szlaków bywa dość męczące i pozwala nam spalić sporo kalorii. Szacuje się, że podczas kilkugodzinnego wypadu może to być nawet od 4 do 6 tysięcy kalorii. Całkiem nieźle. No ale takie ubytki trzeba uzupełnić. Inaczej może być z nami krucho. Co zatem jeść na szlaku?

Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem będą rzeczy proste, łatwe do przenoszenia i konsumowania „w trasie”, a przy tym dostarczające sporo energii. Do głowy przychodzi czekolada, suszone owoce, sery, herbatniki, ciastka owsiane, batony energetyczne, orzechy, kabanosy.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Dobrym rozwiązaniem są też kanapki. Możemy je jeść w marszu, a wybór składników jest tak wielki, że ogranicza nas wyłącznie kulinarna wyobraźnia. Pamiętajmy tylko, żeby je dobrze zapakować. W przeciwnym razie mogą nie tylko się zmarnować, ale też wybrudzić plecak. Warto też pomyśleć o owocach. Te dostarczają nie tylko energię, ale i niezbędne witaminy oraz mikroelementy, które w czasie forsownego marszu wypacamy.

Posiłek po marszu

A gdy zejdziemy już z hal i turni, gdy wreszcie rozprostujemy nogi w schronisku lub przy ognisku, sięgnijmy po coś odżywczego i zbilansowanego. Taki obiad albo obiado-kolacja, jak każdy inny posiłek, powinien być pełnowartościowy, czyli składać się ze źródła węglowodanów (ziemniaków, kasz, ryżu, makaronu), białka (mięsa, jaj, ryb, mleka i produktów mlecznych, nasion roślin strączkowych), tłuszczu (olejów, nasion, pestek, orzechów, awokado, masła) i warzyw. Odpoczywając powinniśmy pamiętać o odpowiedniej ilości węglowodanów – regenerujący się organizm będzie ich potrzebował.

Nie możemy odnaleźć pasujących produktów do zaznaczenia.

Dobrym pomysłem, tak w przerwie wędrówki, jak i po dniu forsownego marszu, są posiłki liofilizowane. Lekki i łatwe w transporcie mogą zostać przyrządzone w kilka chwil. Dzięki temu nawet w głuszy zjemy coś pełnowartościowego. Wystarczy, że do specjalnie przygotowanej paczki z żywnością wlejemy określoną ilość gorącej wody i chwilę zaczekamy.

Krótkie podsumowanie

Tu poradnik się kończy. Mam nadzieję, że do czegoś się komuś przyda. Chodzenie po górach to piękna rzecz – wzmacnia ciało, krzepi ducha, pozwala wyrwać się z żelbetowej plątaniny wielkich miast. Jednak nim zaczniemy zdobywać szczyty i pokonywać tonące we mgle szlaki, przygotujmy się, zgromadźmy sprzęt, trochę o górach poczytajmy. I zawsze miejmy głowę na karku, nie ryzykujmy. W końcu chcemy w góry wrócić jeszcze niejeden raz.


autor jakub buźniak

Jakub Buźniak

Pasjonat historii, geopolityki i, w mniejszym stopniu, wojskowości. Dużo czyta, czasem trochę myśli. O swoim prywatnym życiu nie będzie pisał, bo ma świadomość, że nikogo takie wynurzenia nie interesują.


napisz do nas